Zadanie było proste. Trzeba było własnymi słowami opisać prosty rysunek. Kuchnia, dwójka dzieci, sprzeczka o ciastka, woda wylewająca się ze zlewu i mama zmywająca naczynia. Tylko tyle? Tak. Na podstawie tych opisów sztucznie inteligentny program był w stanie z dużą precyzją określić, kto z badanych zapadnie w przyszłości na chorobę Alzheimera.
Za każdym razem, gdy piszę o nowych technologiach w medycynie, spotykam się ze stwierdzeniami, że zanim wprowadzimy coś nowego, najpierw powinniśmy się uporać z problemami, które już istnieją. Albo że nasza służba zdrowia jest tak zacofana lub tak źle zarządzana, że żadne nowości tu nie pomogą. Głęboko nie zgadzam się z takim podejściem. Po pierwsze – moim zdaniem – wcale nie jesteśmy zacofani (choć z całą pewnością źle zarządzani). Po drugie, naprawdę nie wiem, skąd pomysł, że brak rozwoju, brak nowych technologii czy nowego podejścia, rozwiąże stare problemy. To tak jak gdyby powiedzieć, że nie ma co budować nowoczesnego, komputerowego systemu zarządzania ruchem, zanim nie rozładujemy korków w tradycyjny sposób. To właśnie nowe technologie „inteligentnego miasta” (smart city) wprowadza się po to, by ruch rozładować. Nowe wyzwania pojawiają się w odpowiedzi na narastające problemy. Tak jest także z medycyną. Społeczeństwa starzeją się, a to znaczy, że coraz większym problemem są choroby wieku starczego. A gdy jest wyzwanie i gdy są dostępne odpowiednie narzędzia, pojawiają się rozwiązania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek