Kilkaset osób eksmitowanych przez francuskie władze próbowało sforsować drzwi gotyckiej katedry w Bordeaux, aby spędzić mroźną noc w jej wnętrzu. Potrzebującymi szybko zajęła się miejscowa Caritas. Część bezdomnych znalazła schronienie na plebanii oraz w budynku ratusza.
„Udało się sprawić, że żadna z tych osób nie musiała nocować pod gołym niebem” – powiedział ks. Samuel Volta, wikariusz generalny archidiecezji Bordeaux. „Szkoda, że nie uprzedzono nas o tej eksmisji, bylibyśmy przygotowani. Niestety prefektura traktuje nas jak wrogów, a nie jak partnerów” – dodała szefowa francuskiej Caritas Véronique Fayet.
11 lutego około 150. policjantów z samego rana wkroczyło do budynku byłego domu spokojnej starości niedaleko Bordeaux, który od 2019 r. nielegalnie zajmowało kilkuset bezdomnych. „Zdziwienie budzi fakt, że nie zastosowano zasady, która mówi, że ludzi nie eksmituje się w miesiącach zimowych. Ludzie to nie zwierzęta, nie wolno wyganiać ich z łóżek wraz z dziećmi o szóstej rano i wyrzucać na mróz” – powiedziała Fayet zgromadzonym przed katedrą dziennikarzom. Dodała, że cała operacja była nieprzygotowana, nieprzemyślana i niepotrzebna.
Nakaz eksmisji został wydany przez sąd w Bordeaux 20 stycznia. Sędzia uzasadnił konieczność pozbycia się niechcianych lokatorów w zimie „pilnością sytuacji”. Szefowa sztabu prefektury regionalnej wyjaśniła, że chodziło o niepokojące warunki sanitarne, w jakich przebywali dzicy lokatorzy. „Chcieliśmy zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa” – poinformowała Delphine Balsa.
Prokuratura zaznacza, że zaoferowała eksmitowanym tymczasowe zakwaterowanie, ale tylko połowa z nich zgodziła się z tej oferty skorzystać. Osoby, które wyraziły taką chęć, zostały przetransportowane dziewięcioma autobusami do różnych ośrodków recepcyjnych dla osób ubiegających się o azyl, a także do hoteli i schronisk niedaleko Bordeaux.