Bł. Anna Katarzyna Emmerich: Nietypowa mistyczka

O św. Tomaszu, który spóźnił się na pogrzeb Matki Bożej i trzecim - obok Mojżesza i Eliasza - starotestamentalnym świadku Przemienienia Pańskiego, a także innych wizjach mistycznych i nietypowych stygmatach bł. Anny Katarzyny Emmerich mówi o. prof. Marian Zawada OCD. Dziś przypada jest liturgiczne wspomnienie.

Jarosław Dudała: Bł. Anna Katarzyna Emmerich miała ciężkie życie. Czasy wojen napoleońskich, kasata klasztoru, w którym mieszkała, tułaczka po obcych domach, do tego ciężka choroba. Ale chyba wtedy właśnie zaczęły się jej mistyczne wizje?

O. prof. Marian Zawada: Zaczęły się o wiele wcześniej. Od wieku 4 lat miała spotkania z Maryją i Dzieciątkiem Jezus. Później, gdy podrosła i pasła krowy, odwiedzała ją Matka Boża i opowiadała, co działo się w Nazarecie. Dziewczyna próbowała opowiadać to swoim rówieśnikom, ale oni się z niej śmiali, więc się z tego wycofała.

Czyli bardzo wcześnie była dojrzała duchowo.

Już przy I Komunii Świętej miała odczucie, że chce się całkowicie powierzyć Bogu. A potem jej mistyka jeszcze narastała.

W wieku 24 lat, gdy była już augustianką, odwiedziła swój dom rodzinny we Flamschen (w Westfalii). Poszła do kościoła i otrzymała tam stygmaty. Były wyraźne, ale dziwne. Nie były to typowe stygmaty na kończynach. To były stygmaty korony cierniowej i w innych miejscach bólu Pana Jezusa. Całe ciało było opuchnięte, jakby poranione. Przeżywała mękę Pana Jezusa od wewnątrz, a w ciele objawiało się to przez obrzęk. Krwawe rany miała tylko na głowie, jakby po koronie cierniowej...

Dlatego nosiła na głowie przepaskę.

Miała też wizję wyboru korony, jak św. Maksymilian Maria Kolbe. Ukazał się Jej Pan Jezus z koroną z kwiatów i koroną cierniową. Wybrała koronę cierniową i wtedy rozpoczął się cykl jej mistyki pasyjnej. Podupadła na zdrowiu, potem była sparaliżowana, wymiotowała. W ostatnich latach żyła tylko o wodzie i Eucharystii.

Jej wizje zostały spisane przez znanego pisarza Clemensa Brentano w 40 tomach! Gdy się czyta ich fragmenty, można mieć wrażenie, jakby żyła w czasach Jezusa. Jakby była przy Jego męce, znała realia, ludzi. Znała dokładnie topografię miejsc, których nie miała szansy poznać.

Zwłaszcza Efezu... Bo były w Kościele dwie tradycje: pierwsza, że św. Jan zamieszkał z Matką Bożą w Jerozolimie. I druga - że mieszkali w Efezie (być może mieszkali i tu, i tu.). Emmerich wskazała dokładnie, gdzie jest ten domek w Efezie. W XIX w. zorganizowano dwie wyprawy. Pierwsza się nie udała. Niektórzy komentowali, że widocznie członkowie tej wyprawy nie byli godni znalezienia tego miejsca...

Ale druga wyprawa udała się. Domek został odkopany. Byłem tam, ładnie to wygląda.

To tam miało miejsce Wniebowzięcie. Św. Tomasz znów się spóźnił. Gdyby nie on, prawdopodobnie nie wiedziano by, że Maryja została wzięta z ciałem do nieba.

Dlaczego?

Emmerich pisze, że apostołowie skrzyknęli się, żeby towarzyszyć Matce Bożej, bo było widać, że odchodzi. Ale Tomasz ze swoimi uczniami nie zdążył. Przyjechał już po pogrzebie. Jest też opis pochówku: namaszczenia ciała balsamem i złożenia w grocie niedaleko domu. Grób był tak ukryty, że nie było widać wejścia. Urządzono tam ogródek, tak by tylko wtajemniczeni mogli rozpoznać to miejsce. Może po to, żeby nie doszło do profanacji? Ale Tomasz chciał koniecznie zobaczyć ciało, pożegnać się z Maryją. Otwarto więc grób..., a ciała nie było. Tylko chusty, welon, tunika.

Czy te objawienia zostały uznane przez Kościół?

Problem jest taki, że spisywał je Brentano. Ona mówiła w gwarze westfalskiej, a on tłumaczył i spisywał je w literackiej niemczyźnie. Jest podejrzenie, że wiele rzeczy upiększył. To był znany literat, miał taki dar... Dlatego przy jej beatyfikacji nie brano pod uwagę tych pism.

Brano pod uwagę raczej heroiczność jej cnót, jej zachowania względem Kościoła...

Na przykład?

Gdy cierpiała, puchło jej ciało. Pytano ją, co się dzieje. Odpowiadała, że jest poparzona, bo znów musiała iść wyrywać z korzeniami pokrzywy (czy chwasty) w Kościele. Skarżyła się na kapłanów, pasterzy, że nie dbają o swoją misję i dlatego w Kościele rośnie dużo chwastów, a ona je wyrywa. To była metafora łask, nawróceń.

Kościół jako ogród - piękna wizja!

Miała też wizję, w której widziała dziwnych typów, którzy budowali dziwny Kościół - nieprawdziwy, pozorny, fasadowy. Byli bardzo sprawni, zorganizowani, ale to była tylko ludzka produkcja. Niczego Bożego w tym nie było.

Mówiła, że wielu kapłanów jest w stanie ekskomuniki, ale o tym nie wiedzą albo to sobie lekceważą. Mówiła o profanacjach kościołów, ich zamykaniu, cierpieniu wiernych, którzy nie mogą uczestniczyć w sakramentach. Ale to wizja mistyczna, trudno powiedzieć, jakich czasów dotyczyła.

Nocami Anna modliła się i cierpiała.

Podobno Brentano też sobie wymodliła?

Miała wizję, że przyjdzie taki gość-hulajdusza, student kilku uniwersytetów, który bywał w różnych krajach.

On prawdopodobnie lubił poznawać różne środowiska. A w różnych miejscach w Europie krążył list hrabiego Stolberga. Odwiedził on Emmerich, otrzymał jakąś łaskę i napisał coś w rodzaju listu pochwalnego. Krążył on m.in. w Paryżu. I tam, chyba podczas jakiejś imprezy, pojawił się Brentano. Otrzymał jakby skierowanie do Emmerich. Zainteresował się tym.

Próbował sprawdzić te sensacje?

Przeczytał jej biografię autorstwa miejscowego dziekana. Zresztą, jej sprawą zajęły się dwie komisje kościelno-lekarskie, które stwierdziły, że stygmaty są prawdziwe, że nie są wywoływane sztucznie. Krążyły więc w świecie opinie medyków, z którymi Brentano się zapoznał.

Odwiedził Annę 17 września 1818 r. I on, człowiek prowadzący życie światowe, wyraźnie przejął się. Zmienił się przy niej. Działanie łaski w nim było ewidentne.

Ona tymczasem cyklicznie, co piątek, miała opuchnięte ciało, krwawiła. Zwłaszcza w czasie Paschy.

Miała wiele łask mistycznych.

Znalazłem gdzieś informację, że Bóg odcisnął na jej sercu krzyż. On się pojawił pod piersią jako zaczerwienienie. Po śmierci taki ślad w kształcie krzyża znaleziono na jej sercu. To była jakby pieczęć miłości - rzadka, bo zazwyczaj mówimy o ranach miłości. Taką ranę po śmierci znaleziono na sercu św. Teresy z Avili, a kilka takich ran znaleziono na sercu polskiej kandydatki na ołtarze matki Teresy od Jezusa Marianny Marchockiej.

To wszystko należy traktować w kontekście miłości. Wtedy bólowi męki Chrystusa, bólowi ciała towarzyszy rozkosz duszy. To jest cierpienie miłosne, więc da się je wytrzymać z miłości.

A jeśli chodzi o inne dopowiedzenia do Ewangelii?

Mówiła, że na przy Przemienieniu na Górze Tabor obecny był także prorok Malachiasz. Ale nic nie mówił i nie ma go w opisie tej sceny w Ewangeliach.

Twierdziła też, że ostatnia wieczerza miała przebieg bardzo podobny do Eucharystii.

Miała dobry kontakt z przyrodą.

Tak. Była gnębiona przez rodziców i rodzeństwo - może za te łaski, za tę swoją niezwykłość? W każdym razie była chorowita i jeszcze dostawała niezły wycisk. Potem także jej współsiostry w klasztorze zadbały o to... Gdy poszła się wypłakać od klasztornego ogrodu, przeleciały ptaki i pocieszały ją śpiewem.

Miała też wielkie współczucie wobec bliźnich.

Brała na siebie ich choroby. Dzięki temu ktoś mógł przeżyć i jeszcze pojednać się z Bogiem.

Albo uwalniała kogoś zupełnie od cierpień - np. swojego... lekarza.

Kiedy chciała wstąpić do klasztoru, odrzucano jej kandydaturę, bo nie miała posagu. Próbowała więc na niego zarobić. Wstąpiła na służbę do pewnego organisty. Ale co zarobiła, to rozdała biednym. Jej matka była wściekła, bo musiała jej jeszcze dowozić jej chleb. Ale ona wobec biedy nie mogła być obojętna.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.