- W ciągu kilkudziesięciu lat nie zasypiemy potężnych przepaści, jakie kopaliśmy przez wieki - uważa o. prof. Andrzej Napiórkowski.
Magdalena Dobrzyniak: Modli się Ojciec o jedność chrześcijan?
O. Andrzej Napiórkowski: Niestety za rzadko. Choć w klasztorze często obejmujemy modlitwą całą wspólnotę chrześcijan, to jednak bez wyraźnego akcentu.
Ta modlitwa jest obowiązkiem?
W modlitwie arcykapłańskiej (por. J 17) Jezus prosił nie tylko za Jemu współczesnych uczniów, ale błagał Ojca o jedność wszystkich, którzy w Niego uwierzą. Modlił się więc i za nas, abyśmy tworzyli wspólnotę. Nie taką, jakiej my chcemy, ale taką, jakiej On pragnie. Jezus podaje też wzorzec tej jedności, wskazując, że jak On jest jedno z Ojcem w Duchu Świętym, tak wszyscy ochrzczeni powinni tworzyć jedność. Głównym motywem jest więc miłość Boga, jaką wyraża Duch Święty. Dochodzą też tzw. znaki czasu, jak globalizacja, pandemia czy inne wyzwania współczesności.
O co w tym chodzi? Do jakiej jedności powinniśmy dążyć?
Jesteśmy jak małe dzieci na pustyni, kłócące się o to, które z nich ma więcej ziaren piasku, a zapominamy, że na pustyni naszego życia nie chodzi o piasek, tylko o to, abyśmy wszyscy dotarli do oazy, do źródła wody żywej, czyli do Chrystusa. Pustynia zakłada odkrywanie Boga! W jedności chodzi o to, abyśmy zbliżyli się do Niego, a nie o to, byśmy stali się jakimś uniwersalnym Kościołem. Ekumenizm to nawrócenie serca i zmiana myślenia. Dlatego, właściwie pojmowany, pogłębia naszą katolickość. Podobnie luteranin staje się bardziej luteraninem, a prawosławny odkrywa, co to znaczy być prawosławnym. Ruch ekumeniczny wystawiony jest na różne zagrożenia. Grozi albo popadnięciem w indyferentyzm, brak szacunku dla własnej tradycji, albo w fundamentalizm, kiedy nie chcemy usuwać uprzedzeń, otwierać się na drugich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.