Pandemia zmiata miliony ofiar i wywiera wpływ na nasz styl życia. Dostarcza cierpień i budzi lęk. Przykro mi, gdy w artykułach i komentarzach internetowych znajduję narzekanie na to, że Kościół w tych warunkach nie ma ludziom nic do powiedzenia.
Jego czołowi przedstawiciele wykazują postawę dobrych obywateli, z odpowiedzialnością wsłuchują się w głos ludzi nauki i ekspertów. Lecz czyżby wszystkim miało wystarczyć, że Kościół potrafi dostroić się do fal, na jakich nadają rządzący i specjaliści od zachorowalności? Owszem, ważne są modlitwa, gesty solidarności i miłość okazywana najbardziej potrzebującym… Ale wciąż brakuje w przestrzeni publicznej głosu prawdziwie katolickiego, profetycznego. Zapomnieliśmy o Chrystusowym krzyżu, o mocy Boga w słabości. Co powinno wyróżniać chrześcijanina? Sposób odczytywania faktów, myślenie po Bożemu, nie po ludzku. Takie jest powołanie Kościoła w świecie. Tymczasem kard. Jean-Claude Hollerich powiedział, że pandemia przyspieszyła o jakieś dziesięć lat postęp sekularyzacji tego świata. Kościół musi wrócić do właściwego sobie sposobu istnienia, czyli do nawrócenia, by być na nowo „znakiem sprzeciwu” i głosem proroczym w świecie. Inaczej nasze świątynie pozostaną puste, choć nikogo już wirus straszyć nie będzie. Być może Kościół zanadto zbliżył się do świata, oddając Cezarowi to, co należało się Bogu.
W tej sytuacji mocy nabierają słowa ukochanego ucznia Jezusa: „Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?”. Czemu apostoł mówi o zwyciężaniu świata? Czyż nie powinniśmy raczej do niego wychodzić? W Piśmie Świętym słowo „świat” ma dwa znaczenia. Po pierwsze, oznacza kosmos i jego rozwój, który dokonuje się za pośrednictwem człowieka. W tym znaczeniu świat jest dobry. „Świat” może również oznaczać „prymat ludzkiego »ja«”. Tak rozumiany „świat” zawiera się w stwierdzeniu: „Muszę zajmować się moimi sprawami” lub „sam jestem sobie panem”. Przed takim światem Jezus przestrzegał uczniów. – Arcybiskup Fulton Sheen opowiadał, że któregoś dnia zadzwonił znajomy jubiler z pytaniem: „Czy chciałbyś dostać dużo srebrnych krzyżyków?”. „Skąd je masz? – zapytał arcybiskup. „Od zakonnic. Przyniosły mi je i powiedziały, że już nie będą ich używać, bo noszenie krzyżyka separuje je od świata. Pytały, ile mogę im zapłacić za srebro” – powiedział jubiler i zapytał: „Co się dzieje z twoim Kościołem?”. „Właśnie to!” – odpowiedział Sheen. „Pogarda dla Chrystusa i Jego krzyża, która sprawia, że Kościół przyjmuje postawę tego świata”. •
ks. Robert Skrzypczak