To się zdarzyło naprawdę. W tych dniach. W jednym z ogarniętych pandemią polskich miast.
24.12.2020 14:52 GOSC.PL
Mam znajomą, która jest osobą znaną i cenioną w swojej lokalnej społeczności. Nie potrafi patrzeć bezczynnie na potrzeby innych.
Niedawno odwiedził ją człowiek, którego znała jako osobę bardzo zamożną. Powiedział, że w mijającym roku powodziło mu się znakomicie. W przeciwieństwie do wielu innych. I że chciałby się z niektórymi podzielić. Wyjął pięć zaklejonych kopert. Dołączona była do nich lista pięciu nazwisk i adresów. Poprosił moją znajomą o dwie rzeczy. Aby zaniosła te koperty pod wskazane adresy i nie mówiła nikomu, od kogo je dostała. Kobieta rzuciła okiem na listę. Niektóre nazwiska były znajome, inne - nie. Zgodziła się wypełnić to dość osobliwe zadanie.
Odwiedziła pięć domów, oddała pięć kopert. Bez komentarza. Zwłaszcza, że nie znała zawartości przesyłek.
Jedna z obdarowanych osób zadzwoniła do niej.
- Ty wiesz, ile było w tej kopercie? Kilkadziesiąt tysięcy złotych?! - powiedziała znajomej.
Nie zdradzę, kim jest moja znajoma. Nie zdradzę, w jakim mieście się to zdarzyło. Nie zostałem do tego upoważniony. Ale nie mogłem zachować tego wyłącznie dla siebie. Dziś też - może w Twoim mieście - zdarzają się takie niesamowite opowieści wigilijne. Rodzi się dobro.
Jarosław Dudała