Z każdym kolejnym badaniem bakterie jelitowe stają się coraz ciekawsze. Niby nic takiego, zwykłe bakterie. Okazuje się jednak, że nasze życie bez nich byłoby zupełnie inne. I nie chodzi tylko o trawienie.
Rola setek miliardów mikrobów w procesie dostarczania nam niezbędnych substancji jest znana. Jest ich więcej niż naszych własnych komórek, stąd niektórzy zastanawiają się, czy to my jesteśmy ich gospodarzami, czy raczej one (łaskawie) tolerują nas. Inni mówią, że bakterie jelitowe w zasadzie powinniśmy traktować jak osobny narząd. Tym bardziej że ściśle współpracują z tak zwanym jelitowym układem nerwowym. To drugie co do wielkości – po mózgu – skupisko neuronów w naszym organizmie. Innymi słowy, gdyby zapytać, w jaką czynność u człowieka zaangażowanych jest najwięcej komórek nerwowych, z czystym sumieniem można by powiedzieć, że w myślenie i jedzenie.
Jelitowy układ nerwowy składa się z przynajmniej 100 mln komórek, które pozostają w regularnym kontakcie z mikrobami żyjącymi w jelicie. Mają też połączenia z mózgiem, głównie za pomocą nerwu błędnego, który jest trochę jak wijąca się, klucząca (błądząca) po całym ciele droga komunikująca ze sobą wszystkie ważne narządy. Bakterie, takie niby nic, odgrywają bardzo ważną rolę w funkcjonowaniu naszego ciała. Rolę dalece wykraczającą poza samo trawienie.
Grupa hiszpańskich naukowców odkryła, że skład flory bakteryjnej ma związek ze zdolnościami do koncentracji i zapamiętywania. Do badania zaproszono grupę 130 osób i odkryto, że występowanie w naszych jelitach konkretnych szczepów bakterii jest powiązane z wielkością hipokampu, czyli struktury, która znajduje się w płacie czołowym kory mózgowej, struktury, która jest odpowiedzialna za pamięć. To właśnie hipokamp jest tą częścią mózgu, która decyduje o tym, które informacje przenieść do pamięci długotrwałej, a które mogą „wyparować” w ciągu kilku, kilkunastu sekund. Mniejszy hipokamp (a w zasadzie mniejsze hipokampy, bo mamy dwa, po jednym w każdej półkuli mózgu) oznacza – w największym skrócie – słabszą pamięć. Co więcej, gdy podczas eksperymentów szczurom wszczepiono odpowiednie bakterie, okazywało się, że ich pamięć ulega poprawie. Z kolei to, jakie szczepy wchodzą w skład naszej flory bakteryjnej, jest mocno uzależnione od diety.
Bakterie jelitowe. Niby nic takiego. Ich rola wciąż jest słabo zbadana. Choć byłoby lepiej, gdyby miejsce, w którym funkcjonują, nie ulegało zmianie. Gdy szczepy, które wspierają trawienie, pomagają w podtrzymaniu odporności czy mają związek z pracą mózgu, przedostają się do innego miejsca organizmu, mogą stać się źródłem poważnej choroby. Niby nic takiego, ale nawet bakterie mają swoje ściśle określone miejsce. •
Tomasz Rożek