Rzucanie niebezpiecznych przedmiotów, obelgi, zabetonowana ręka i coraz więcej przemocy fizycznej - w lesie Dannenroed w Hesji działacze ekologiczni są coraz bardziej brutalni wobec policji - informuje dziennik "Welt".
1 października 2019 roku las Dannenroed w Hesji został zajęty przez około 100 działaczy ekologicznych. Mieszkają w domkach na drzewach i na platformach.
Policjanci, wspomagani przez strażaków i ratowników górskich od kilku tygodni są zajęci ściąganiem z drzew aktywistów, protestujących przeciwko wycince w lesie Dannenroed i rozbudowie autostrady A49.
Jak pisze "Welt" to coraz bardziej ryzykowne zajęcie. Czasami funkcjonariusze witani są ładunkami ekskrementów, które są wrzucane do worków, a czasami są to jajka lub "tylko" obelgi. Co jakiś czas zdarzają się kopnięcia lub uderzenia kijem, ostatnio nawet - według policji - rodzajem haka.
Trasa nowej drogi biegnie przez środek zdrowego, starego lasu mieszanego i obszaru ochrony wody. Aktywiści klimatyczni i niektórzy mieszkańcy od lat protestują przeciwko budowie - od dawna pokojowo i bez większych incydentów.
Teraz jednak coraz częściej dochodzi do brutalnych starć funkcjonariuszy i demonstrantów. Podpalono kłody drewna w lesie, pożar ugasiła policja będąca na miejscu armatką wodną.
Jeden z protestujących zabetonował sobie rękę.
Od ubiegłego tygodnia w areszcie przebywa kobieta, podejrzana o usiłowanie zabójstwa: kopała i uderzała pięściami policjantów interweniujących na umieszczonej na wysokości 15 metrów platformie. Funkcjonariusz, który został kilkakrotnie kopnięty w głowę, stracił równowagę i spadł.
Kilku młodych ludzi spadło z platform umieszczonych na drzewach, niektórzy są poważnie ranni. Kobieta została ranna, gdy z czterech metrów spadła na nią duża paleta.
Protestujący winią za to policję i twierdzą, że liny zabezpieczające zostały celowo przecięte. Policja odrzuca oskarżenia i w zamian prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu, w którym funkcjonariusze ledwo uciekli spod spadającego dużego elementu drewnianego.
W ubiegłą sobotę, jak podała policja, w lesie Dannenroed zatrzymano 70 osób. Jednak sprzęt budowlany nadal był atakowany; w niedzielę wieczorem spłonęła koparka.
Aktywiści, organizacje ekologiczne, takie jak BUND, a także niektórzy mieszkańcy regionu, którzy są zaniepokojeni hałasem i ciągłymi zamknięciami dróg, wzywają do natychmiastowego wstrzymania oczyszczania zajętego przez aktywistów terenu. Zieloni żądają również, aby wycinka drzew w lesie została zakończona.
Opublikowane właśnie pisemne uzasadnienie wyroku federalnego sądu administracyjnego z lata tego roku dało nową nadzieję przeciwnikom rozbudowy autostrady - choć sąd wyraźnie odrzucił wszelkie zastrzeżenia wobec projektu budowlanego.
Wyrok mówi jednak o faktycznych brakach w decyzji o zezwoleniu na budowę autostrady. Dlatego BUND pilnie zażądał "pauzy" podczas oczyszczania terenu: "Eskalacja sporu napawa nas wielkim zaniepokojeniem" - powiedział prezes Olaf Bandt. "Apelujemy do rządu stanowego o zaprzestanie dalszej eskalacji w lesie i zwrócenie się do mieszkańców lasów i ruchu klimatycznego z niezależnym moderatorem i chęcią dialogu".
Władze Hesji nadal zakładają, że decyzja, a tym samym pozwolenie na budowę, są ważne. Z uzasadnienia wyroku nie można wywnioskować nic przeciwnego.
Tymczasem Niemieckie Stowarzyszenie Urzędników (DBB) z wielkim niepokojem obserwuje nasilającą się przemoc wobec policji. "Funkcjonariusze są pozbawiani godności przez rzucających w nich odchodami i stosujących wobec nich masową przemoc" - powiedział Heini Schmitt, przewodniczący DBB w Hesji.
Protesty mają związek z wycinką drzew w lasach Herrenwald i Dannenroed, dokonywaną z powodu budowy autostrady A49 w Hesji. Około 27 hektarów lasów ma zostać wyciętych do lutego 2021 roku.