Adwent to czas oczekiwania na przyjście Pana. Chodzi o dwa przyjścia.
1. Pierwszym jest wcielenie, czyli prawda Bożego narodzenia. Drugim – paruzja, czyli przyjście Chrystusa w chwale na końcu czasów. Żyjemy między tym pierwszym a drugim przyjściem. Między nimi jest jeszcze trzecie przyjście. Jak uczy św. Bernard z Clairvaux, jest ono „ukryte”, „dokonuje się w duszy wierzących i stanowi jakby pomost między pierwszym i ostatnim”. Nie wiemy, kiedy nadejdzie Jezus, by osądzić ziemię, i nie wiemy także, kiedy dokonuje się to trzecie, intymne przyjście Pana. W obu przypadkach czas tego przyjścia określany jest w Biblii słowem kairos. To szczególna chwila, czas łaski, moment wieczny. Dlatego jesteśmy wezwani, aby nie przespać tej błogosławionej godziny. Przyjście Pana wiąże się z prawdą. On przychodzi jako prawda, jako pytanie o to, co robię ze swoją wolnością, komu jestem wierny, komu służy moje życie.
2. Czuwajcie! To wezwanie powraca w dzisiejszej Ewangelii jak dźwięk budzika. „Smutny jest człowiek, który słyszy bijący dzwon, ale nikt od niego niczego nie oczekuje” – pisze Antoine de Saint-Exupéry. „A kiedy brzmi trąbka, smutno ci, jeżeli nie musisz się zrywać i widzisz, jak inni, szczęśliwi, mówią: usłyszałem apel, który mnie wzywa, więc wstaję. Ale są tacy, dla których nie ma głosu dzwonów ani dźwięku trąbki, i ci są smutni. Wolność dla nich to tylko wolność nie-bycia”. Dzisiaj właśnie owa „wolność nie-bycia” święci triumfy. To wolność rozumiana jako prawo do czynienia tego, co mi podpowiada moje małe, egoistyczne, nienasycone, pyszne „ego”. Wolność, której uczy Jezus, jest wolnością do czuwania, do wypełnienia powinności, do wykonania zadania, do walki o świętość. Wolność jest tu rozumiana jako warunek czynienia dobra, nie tyle jako wartość sama w sobie. Wolność oderwana od dobra i prawdy łatwo staje się bożkiem. W jej imię ucieka się od odpowiedzialności za siebie i za innych. W imię bożka wolności można nawet deptać życie innych.
3. Wezwanie do czuwania Jezus obrazuje przypowieścią o panu, który powierzył pieczę o swój dom sługom i wyjechał. Zarówno odźwierny, jak i słudzy powinni być gotowi na powrót właściciela, czyli nie mogą spać. Powinni dobrze wykonywać to, co zostało im powierzone. Domem, który powierzył nam Jezus, jest Kościół. Każde powołanie w Kościele oznacza przydział zadania, misję do wykonania. Bóg, powierzając to zadanie, zaufał nam, tak jak pan zaufał sługom, zostawiając im swój dom pod opieką. Czasem, przyznajmy, zachowujemy się w tym domu jak dzieci, które urządzają imprezę, bo rodzice wyjechali na wczasy. Czas wydorośleć. Wziąć na barki trud odpowiedzialnego życia. Czuwać to przeżyć dobrze właśnie ten dzień, który otrzymałem w darze od Pana.
ks. Tomasz Jaklewicz