- Każdego wieczoru modlę się na różańcu, by nastąpiło takie otwarcie w umysłach i sercach protestujących i rządzących, aby potrafili sobie zaufać, by chcieli ze sobą rozmawiać i w dialogu znaleźli drogę wyjścia z tej trudnej sytuacji, która wszystkich nas dotyka – mówi abp Wojciech Polak w wywiadzie dla KAI.
I co najważniejsze, a dla dialogu oczywiste, to pragnienie konstruktywnej i wolnej od uprzedzeń rozmowy musi towarzyszyć obu stronom sporu. Z przykrością przyznaję, że tej gotowości niestety nie zauważyłem. Skala nienawiści, zacietrzewienia i wrogości była i jest przerażająca, i to zarówno na ulicach, jak i w Internecie, który stanowi przecież ważną platformę komunikacji. Tego najpierw trzeba się wyzbyć, ostudzić te niekontrolowane emocje, by móc zacząć rozmawiać. Musimy zrobić wszystko, by nie dać wciągnąć się w taki styl komunikowania.
Zadaniem Kościoła jest głoszenie Ewangelii, i to się nie zmieni, nie może się zmienić. Człowiek natomiast zawsze ma prawo wyboru, i Kościół nikomu tego prawa nie odbiera. Kościół musi przy tym pamiętać, że jest i ma pozostać narzędziem w rękach Pana Boga, a nie takiej czy innej partii politycznej.
Kościół zawsze bronił wolności i w minionych dziesięcioleciach bardzo pomógł społeczeństwu w jej odzyskaniu. Jednak głosi – jak przed chwilą przypomniał Ksiądz Prymas - że moja wolność nie może zagrażać drugiemu człowiekowi, jak np. w przypadku aborcji. Postarajmy się sprecyzować, czym różnią się te koncepcje wolności? O jaką wolność powinniśmy walczyć?
Kościół bronił i broni wolności i za Janem Pawłem II powtarza, że wolności można używać dobrze lub źle, można przez nią budować ale można również niszczyć. I w tym wyborze człowiek jest wolny. „Jest prawdą wiary – pisał w jednej ze swych adhortacji papież – którą potwierdza nasze doświadczenie i rozum, że osoba ludzka jest wolna. Nie można lekceważyć tej prawdy”. Ale dodawał, że wolność domaga się odpowiedzialności, że realizacja wolności pociąga za sobą liczenie się z konsekwencjami naszych własnych decyzji, że nie chodzi tylko o zewnętrzną, ale przede wszystkim o wewnętrzną wolność, że wolność trzeba umieć zagospodarować.
Łatwiej było – o czym wszyscy dobrze wiemy i jest to pewnie truizmem – upominać się o odrzucenie i przezwyciężenie zewnętrznych czynników, które ograniczały czy wręcz uniemożliwiały życie w wolności. Dużo trudniej wychowywać siebie i innych do życia w odpowiedzialności, do akceptacji granic, których przekroczyć nie wolno w imię poszanowania praw i godności drugiego człowieka, także tego najbardziej bezbronnego, bo jeszcze nienarodzonego czy zbliżającego się do kresu życia.
Największy paradoks aktualnego sporu i sposobu jego wyrażania polega na tym, że walcząc o wolność dla siebie, innym odbiera się prawo do wolności. Nastąpiło tutaj jakieś przedziwne zapętlenie, które zamazało trzeźwość osądu, a uruchomiło niekontrolowaną emocjonalność.
Protestujące kobiety mówią nawet o „piekle kobiet”. W tym kontekście twierdzą, że podstawowym prawem kobiety jest decydowanie o swoim ciele, a w domyśle także o dziecku w nim się rozwijającym. Jak na ten postulat należy odpowiedzieć w świetle antropologii chrześcijańskiej, jak je przekonać?
Antropologia chrześcijańska, ale nade wszystko nasze ludzkie doświadczenie i współczesna wiedza medyczna mówią nam jednoznacznie, że człowiek jest od poczęcia. W moim prawie do decydowania o moim ciele muszę więc liczyć się nie z czymś, co w moim ciele jest, ale z kimś, z osobnym bytem, z odrębnym człowiekiem, który w moim ciele się rozwija.
Zakłada to najpierw świadomość konsekwencji moich wcześniejszych decyzji. Poza wypadkiem gwałtu, a więc przemocy, której kobieta jest ofiarą, mamy tu do czynienia przecież z ludzką, czyli wolną decyzją. A zatem, jeśli z wolną, to także świadomą swych konsekwencji i odpowiedzialności za nią. Cała trudność polega na tym, że nastąpiło w świadomości wielu oderwanie czy wręcz rozerwanie realizacji własnej wolnej decyzji o współżyciu od tego, co jest jego naturalną konsekwencją. I dotyczy to w równej mierze, a może jeszcze bardziej mężczyzn. Innymi słowy domagam się prawa do wolności, do decydowania, ale odrzucam obowiązek wzięcia odpowiedzialności za własne decyzje i ich konsekwencje.