Pandemia wielu osób nie pobudziła do myślenia, do uznania, że wiara z dokonań rozumu może wiele czerpać.
Pan Bóg nie zaraża – odpowiedziała mi młoda kobieta, której zwróciłam uwagę, że usiadła za mną w ławce bez maseczki. Nie wiem już, co bardziej mnie zdumiało: jej odpowiedź czy widok sporej grupy pielgrzymów, w większości, jak ona, bez masek, wchodzących do świątyni w Niepokalanowie.
Wydarzenie to przypomniałam sobie podczas lektury wykładu wybitnego filozofa przyrody ks. prof. Michała Hellera, przygotowanego na konferencję poświęconą Janowi Pawłowi II. Ten papież – wybitny myśliciel i mistrz duchowości – zrobił bardzo wiele dla zbliżenia nauki i wiary, nie tylko poprzez wydanie encykliki „Fides et ratio” skierowanej do elit. Ale jak niewiele to wszystko dało, widzimy na co dzień, może jeszcze bardziej wyraziście teraz, w czasie epidemii COVID-19. Bo choć pandemia z jednej strony pokazała raz jeszcze ograniczoność ludzkiego rozumu, to, że nie wszystko wiemy i możemy, to, niestety, z drugiej strony wielu nie pobudziła do myślenia, do uznania, że wiara z dokonań rozumu może wiele czerpać. Rozdźwięk między tymi światami, rozchodzącymi się od czasu oświecenia, jest coraz większy. Do czego to prowadzi, dobrze ujął prof. Heller: „Niski poziom ogólnego wykształcenia wiernych sprzyja patologiom religijnym, takim jak: traktowanie religii jako substytutu rozumu, skłonności do fanatyzmu religijnego o różnym stopniu natężenia, łączenie religii z ciasnym nacjonalizmem, rozmaite religijne zabobony… Jest to w oczywisty sposób niezgodne z autentyczną religijnością i ośmieszając religię, w efekcie pogłębia laicyzację społeczeństwa. Jesteśmy dziś tego świadkami w Polsce na wielką skalę”.
Ksiądz profesor Heller pisze o wiernych, a przecież można wymienić dziesiątki przykładów księży wzywających do zdejmowania maseczek, do odkażania się wodą święconą, podających Komunię Świętą tylko do ust itd. Stąd tylko krok do takich akcji jak „Stop Komunii Świętej na rękę” Instytutu Piotra Skargi, który bynajmniej nie jest instytucją kościelną, choć za taką się ma. Dobrze, że ta akcja, pogłębiająca wśród wiernych chaos i dezorientację, została natychmiast skomentowana przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP. Mogę nawet przyjąć założenie, że aktywiści Instytutu nie znają historii Kościoła i nie wiedzą, że przez kilka pierwszych wieków tylko w ten sposób – na rękę – przyjmowano Ciało Chrystusa. Ale księża wiedzieć o tym muszą. Może dobrze by więc było, aby raz czy drugi przypomnieli o tym wiernym w czasie kazania? Aby wyjaśnili, co znaczy godnie przyjąć Ciało Chrystusa – z miłością i czystością serca, w której nie ma wyższości wobec stojących obok w kolejce, przyjmujących Ciało Pana w taki czys inny sposób.
A propos, nie potrafię doprawdy dociec, jak to się dzieje w wielu przecież świątyniach, że po komunikacie celebransa, który ksiądz w jaki sposób udziela Komunii Świętej, część wiernych zupełnie na to nie zważa. Czy to brak zrozumienia prostego komunikatu – może więc należy go powiedzieć jaśniej, dwukrotnie – czy celowa ignorancja albo brak ducha wspólnotowości?
Profesor Heller remedium na rozchodzenie się świata nauki i wiary widzi w nowych metodach ewangelizacji świata nauki, w ludziach, którzy funkcjonowaliby w obu światach, i w podnoszeniu edukacji religijnej społeczeństwa. Do tego potrzeba dobrze wykształconych katechetów i księży.
Cóż, jakoś dziwnie mam przeświadczenie, że żadne propozycje czy apele nie pomogą, szczególnie w czasach pandemii i sprzecznych komunikatów płynących do wiernych ze strony części duchownych, a czasem nawet biskupów. Światy nauki i wiary nadal będą się rozchodzić, a wśród katolików w Polsce będą narastać podziały i etykietowanie na podstawie tylko rodzaju pobożności, czyli zewnętrznych znaków wiary (o innych kwestiach, dotyczących obecności Kościoła w świecie, stosunku do problemów społecznych nie wspominam). A zatem na tych, którzy przyjmują Komunię św. na rękę i na stojąco, i tych, którzy do ust albo do ust i na klęcząco, na tych, którzy modlą się na różańcu i tych, którzy uczestniczą w wieczorach uwielbienia albo praktykują chrześcijańską kontemplację itp. Na „prawdziwych” i „nieprawdziwych”. Jakże fałszywy to podział, a jakże już obecny w naszym świecie.
No cóż, jeśli wiara nie będzie współpracować z rozumem, to będzie coraz więcej takich osób jak owa młoda kobieta, która na prośbę o założenie maseczki odpowiada: „Bóg nie zaraża”. Bóg nie zaraża, ale pani może. Bo tak wskazuje empiria. •
Ewa K. CZACZKOWSKA