Żołnierz strzelał, a Pan Bóg kule nosił. Podczas Bitwy Warszawskiej wiele kul podali nam bracia Węgrzy. Gest przekazania przez nich amunicji, która dotarła na dworzec w Skierniewicach, jest nie do przecenienia.
O Bitwie Warszawskiej w jej 100. rocznicę powiedziano już wiele. W Skierniewicach mocny akcent położono na wydarzenia bezpośrednio poprzedzające Cud nad Wisłą.
Transporty broni
Istotną pomocą dla Polski w czasie wojny polsko-bolszewickiej była militarna pomoc Węgrów. 4 marca 1919 roku Polska zawarła umowę z Węgrami, dzięki której w tym samym roku Wojsko Polskie otrzymało 20 mln nabojów do karabinów Mannlichera oraz 20 tys. pocisków artyleryjskich. W ramach pomocy dostarczono przeróżny sprzęt. Przez pierwsze 8 miesięcy Węgrzy przekazali 61 mln naboi karabinowych oraz karabiny typu Mauser. Duża część tej pomocy została skonfiskowana w Koszycach przez Czechów. Kolejna węgierska pomoc wyruszyła 10 czerwca z Budapesztu przez Wiedeń. Następne transporty podążały przez Rumunię.
W lipcu 1920 roku, w przełomowym momencie wojny, ówczesny premier Węgier Pál Teleki zwrócił się z apelem do państw ententy z żądaniem, by Europa wsparła Polskę. Mimo braku odzewu ze strony innych państw za jego słowami natychmiast poszły czyny. Jak wynika z pisma z 8 lipca 1920 roku, zachowanego w zbiorach archiwum węgierskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tamtejszy minister obrony narodowej gen. dyw. István Sréter nakazał przekazać Polsce w trybie natychmiastowym cały zapas amunicji armii węgierskiej. Wydał także rozkaz, by przez następne dwa tygodnie fabryka amunicji Manfreda Weissa pracowała wyłącznie na potrzeby Polski.
O tym, jak kluczowa była to decyzja, świadczy raport złożony przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego podczas posiedzenia Rady Obrony Państwa 5 lipca 1920 roku. Amunicja, którą dysponowało wojsko polskie, miała ulec wyczerpaniu już 14 sierpnia 1920 roku.
12 sierpnia 1920 roku dotarł do Polski na dworzec w Skierniewicach ogromny transport, w którym znajdowało się 21–22 mln sztuk amunicji do karabinów, wszystko załadowane do 80 wagonów. Całość w ciągu 48 godzin dostarczono na front. Ustne przekazy mówią, że w transporcie amunicji na front pomagali mieszkańcy miasta, użyczając swoich pojazdów. Łącznie w latach 1919–1921 rząd Węgier przekazał Polsce prawie 100 mln pocisków karabinowych. Trzeba też pamiętać, że przez terytorium Węgier przechodziły także transporty materiałów wojskowych, kupionych we Francji, Włoszech oraz Austrii.
Fakt ten nie został zapomniany. Nie zapomniano też o przyjaźni i braterstwie, które także dziś dla obu stron są powodem do dumy. Wielu historyków przyznaje, że bez broni i amunicji, jaką wówczas przekazali Polsce Węgrzy, prawdopodobnie bohaterstwo polskiego żołnierza na nic by się zdało.
Temat tabu
Wydarzenie bezprecedensowe, do jakiego doszło w Skierniewicach, przez lata było przemilczane zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech. Pomoc udzielona nam przez Węgrów należała do tematów tabu dla ówczesnych władz obu krajów. Do dziś w węgierskich publikacjach stosunkowo niewiele jest informacji o tej jednej z najważniejszych bitew świata. Dopiero w ostatnich latach tematowi temu poświęca się coraz więcej uwagi. Na podstawie dokumentów i dociekań historyków potwierdzenie znajdują fakty, że w godzinie próby, gdy Polska najbardziej potrzebowała pomocy, bracia Węgrzy nie zawiedli, mimo że ich sytuacja była wyjątkowo trudna. Podpisany w Trianon traktat zakazywał im produkcji broni, nie mówiąc już o jej eksporcie. Determinacja w udzielaniu Polsce pomocy swoje źródło miała nie tylko w interesie narodowym. Węgrzy, jako jedni z nielicznych, wiedzieli, jak realnym zagrożeniem jest bolszewizm. Dodatkowo wzajemny sentyment obu państw, wspólna historia i zbrodnie komunistycznego systemu wpływały na nastroje na Węgrzech. „Nie wiemy, co uczyni Koalicja, my musimy być gotowi, aby stanąć po stronie Polski. Los Polski jest naszym losem” – pisano wówczas w chrześcijańsko-narodowym czasopiśmie „Új Nemzedék”.
Pamięć pielęgnowana
Przed frontem dworca kolejowego w Skierniewicach od 2013 roku znajduje się pamiątkowa tablica informująca o transporcie m.in. broni i amunicji, jaki z Budapesztu dotarł do Polski 12 sierpnia 1920 roku. Inicjatorem upamiętnienia był Marian Grochowski, prezes Stowarzyszenia „Liberatis”.
„12 sierpnia 1920 roku otrzymaliśmy od Węgrów potężne wsparcie. Bolszewicy byli już pod Warszawą. Ta amunicja w znaczącym stopniu przyczyniła się do tego, że Bitwa Warszawska została wygrana” – podkreślał w dniu odsłonięcia tablicy M. Grochowski. – Inne państwa nam pomagały, ale w głównej mierze dostarczanie broni i amunicji dla armii polskiej rozpoczęło się z chwilą, gdy nastąpił przełom po 15 sierpnia. Wówczas dokerzy gdańscy zaczęli rozładowywać statki z Wielkiej Brytanii, z Francji, tym samym kończąc strajk. Zaczęli nam pomagać, kiedy zobaczyli, że bolszewicy dostają łupnia i sytuacja polityczna się zmienia. Nie wiem, co by było z państwem polskim, gdyby nie pomoc węgierska. Kto wie, może bylibyśmy kolejną Republiką Rad. Stąd decyzja, by docenić przyjaciół Węgrów – mówi M. Grochowski.
Skierniewicka tablica nie jest jedyna. W 2011 roku podobną, na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia i ul. Królewskiej w Warszawie, odsłonili prezydenci Polski – Bronisław Komorowski i Węgier – Pál Schmidt. Obie są hołdem złożonym narodowi węgierskiemu za pomoc wojskową udzieloną Polsce w latach 1919–1921.
Gesty te mają ogromne znaczenie dla Węgrów. Podczas uroczystości, jakie miały miejsce wówczas w Skierniewicach, Janosz Tiszler, były dyrektor Węgierskiego Instytutu Kultury w Warszawie, a obecnie pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych na Węgrzech, podkreślał, że w polskiej i węgierskiej wspólnej historii nie brakuje momentów, w których sobie nawzajem pomagaliśmy. – Albo Polacy przychodzili nam z pomocą, albo my im. W 1920 roku kolej przypadła na nas. Jesteśmy dumni z tego, że mogliśmy przyczynić się do zwycięstwa Polaków. Wtedy mieliśmy tylko amunicję. Wszystkie nasze zapasy przekazaliśmy Polakom. To, że ten transport na czas trafił do Skierniewic, świadczy o tym, że jest Opatrzność, która dbała o to, by zwycięstwo było po stronie Polski. Ale pamiętamy także, że Polacy szybko nam się za tę pomoc zrewanżowali. W 1956 roku, kiedy na Węgrzech wybuchło powstanie narodowe, jako pierwsi przyszli nam z pomocą. Przysyłali krew, lekarstwa. Potem przez wiele lat trzeba było o tym wszystkim milczeć. Trzy pokolenia nic o tym nie słyszały. Teraz jest czas przywracania tej pamięci, musimy odkopywać archiwa, by lepiej rozumieć, jak wiele nas łączy. Każda tablica, pomnik są jakąś rehabilitacją, są punktem, do którego możemy się odnosić – mówił.
Pomnik „przed bitwą”
Obecnie na skierniewickim placu przydworcowym powstaje kolejny symbol wdzięczności – pomnik Przed Bitwą Warszawską 1920, upamiętniający pomoc narodów Europy dla Polski walczącej z najazdem bolszewików. Znajdą się na nim – obok marszałka Józefa Piłsudskiego – francuski generał Charles de Gaulle, Węgier Pál Teleki i Ukrainiec Symon Petlura. Inicjatorem powstania monumentu był znowu Marian Grochowski.
– Powołaliśmy w tym celu stowarzyszenie „Skierniewice 2019–2020, Inicjatywa Społeczna Budowy Pomnika »Przed Bitwą Warszawską 1920«” – wyjaśnia Mariusz Marasek, prezes stowarzyszenia realizującego budowę. Projekt powstaje we współpracy ze skierniewickim magistratem oraz Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Głównym sponsorem pomnika jest Biuro Programu „Niepodległa”, zaś autorem projektu jest dr hab. Karol Badyna, profesor ASP w Krakowie. Odsłonięcie czterech historycznych postaci (naturalnej wielkości, wykonanych z brązu), umiejscowionych w otoczeniu granitowych klocków symbolizujących skrzynie z amunicją, planowane jest na listopad – wyjaśnia prezes Marasek.
Wydarzenie ma mieć charakter państwowy. Powstający w Skierniewicach monument, o ile zostanie zgodnie z planem odsłonięty w tym roku, będzie jedynym pomnikiem wzniesionym w Polsce w 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Stowarzyszenie pierwotnie miało plan, aby monument powstał przed 15 sierpnia, a więc tuż przed 100. rocznicą Cudu nad Wisłą. Planów nie udało się zrealizować, głównie ze względu na długotrwałe procedury administracyjne.
„Fakt, że z inicjatywy samych Polaków, obywateli miasta Skierniewice, powstają znaki pamięci, uważamy za dowód istnienia przyjaźni polsko-węgierskiej. Ta przyjaźń istnieje, bo po obu stronach są tacy, którym na tym zależy. Myślę, że najważniejszym przekazem tego pomnika jest to, iż Polak i Węgier także w przyszłości mogą na siebie liczyć” – mówił J. Tiszler.•
Agnieszka Napiórkowska