Nie będę robił żadnej rewolucji, ideologicznej wojny; będę bronił szkół i uczelni przed rewolucją i taką wojną - powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" kandydat na ministra edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Czarnek był pytany m.in. o plany po objęciu stanowiska. "Nie chciałbym jeszcze mówić o konkretach, bo nadal jeszcze nie zostałem powołany przez prezydenta. Ale mam silne przekonanie, że sojuszników wzmacniania polskiej edukacji mi nie zabraknie. Mamy świetne kadry nauczycielskie w Polsce, w wielu miejscach może uśpione. Na pewno musi zostać zdecydowanie wzmocniony etos zawodu nauczyciela, bo to są ludzie kluczowi dla wychowania naszych dzieci, a zatem i dla naszej przyszłości" - podkreślił.
"Mamy prawo oświatowe, które nakazuje respektowanie wartości chrześcijańskich, mamy wojewodów, mamy doskonałych kuratorów, choćby lubelską panią kurator Teresę Misiuk, z którą współpracowałem blisko przez cztery lata jako wojewoda lubelski. Nie będę robił żadnej rewolucji, ideologicznej wojny. Ja będę bronił szkół i uczelni przed rewolucją i taką wojną, I do tego narzędzia w polskim porządku prawnym są. Trzeba tylko przestrzegać prawa - tego będę pilnował" - zadeklarował Czarnek.
Na uwagę, że na uczelniach neomarksizm właściwie już rządzi i czy coś można z tym zrobić, stwierdził, że w jego ocenie na uczelniach dyskryminowani są dziś naukowcy i studenci, którzy mówią prawdę opartą na trzeźwej ocenie rzeczywistości, którzy kierują się wartościami chrześcijańskimi i odwołują się do konstytucji.
"Sam tego doświadczyłem. W zbyt wielu miejscach poprawność polityczna zastąpiła zdrowy rozsądek. Będę też dążył do uwolnienia i wzmocnienia nauk humanistycznych, które zostały gdzieś przytłumione, także przez niedociągnięcia z naszej strony. To trzeba zmienić" - przekonywał.
Czarnek był także pytany o to, jak szkoły - jego zdaniem - poradziły sobie z wyzwaniem organizacji zajęć podczas epidemii. "Jestem ogromnie wdzięczny panu ministrowi Dariuszowi Piontkowskiemu, kierownictwu ministerstwa, kuratorom, dyrektorom szkół i nauczycielom, że stanęli na wysokości zadania. Procedury, odpowiednio elastyczne, sprawdziły się. Było wiele obaw, ale jak się na szczęście okazało, (było) równie wiele niepotrzebnego pesymizmu. Nasze dzieci musiały wrócić do szkół, przerwa trwała już zbyt długo. Zrobię wszystko, by to kontynuować" - mówił.
Dopytany o to, czy słusznie na uczelniach większość zajęć ma być prowadzona zdalnie, stwierdził, że rozumie obawy, ale uważa, że powrót studentów byłby wskazany i jest wyczekiwany przez wszystkich. "Ale o wszystkim zdecyduje sytuacja pandemiczna i uzgodnienia z ministrem zdrowia i rektorami" - dodał.