Na Instagramie zamieścił jedno z ostatnich zdjęć z żoną Julią. Niedawno obchodzili 20. rocznicę ślubu, ale nie mogli świętować jej razem, bo rosyjski opozycjonista już chorował z powodu otrucia go w ojczyźnie.
Zdjęcie i słowa Navalnego, który leczony jest w klinice w Berlinie, obiegły media w Europie. On i Julia obchodzili rocznicę ślubu 26 sierpnia, a Aleksiej już od 20 sierpnia cierpiał. Dlatego nie mógł świętować z żoną. "Ale nawet się cieszę, że straciłem tę okazję i mogę napisać to teraz, kiedy wiem o miłości więcej niż jeszcze miesiąc wcześniej" - napisał na Instagramie.
Julia doglądała go podczas śpiączki, mówiąc do niego i opowiadając o tym, co go omija. Prawie jak w filmie. O tym Navalny też pisze w swoim poście.
"Nie będę kłamał, nic nie pamiętam. Ale powiem ci, co pamiętam dokładnie. Leżę. Wyszedłem już ze śpiączki, ale nie rozpoznaję nikogo, nie rozumiem, co się dzieje. Nie mówię i nie wiem, co powiedzieć. A całą moją rozrywką jest czekanie, aż przyjdzie. Kim ona jest, nie jest jasne. Nie wiem nawet, jak wygląda. Nawet jeśli potrafię już coś rozróżnić rozmazanym spojrzeniem, nie jestem w stanie zapamiętać obrazu. Ale ona jest inna, to rozumiem (...). Rozprawia wesoło i śmieje się. Coś do mnie mówi. Kiedy ona jest w pobliżu, idiotyczne halucynacje znikają. Przy niej jest dobrze. Potem ona odchodzi, a ja czuję się smutny i zaczynam z powrotem czekać na nią" - opisuje Rosjanin.
"Jak w filmach romantycznych. Mimo że to prawdziwe życie" - komentują włoskie gazety.
A Aleksiej Navalny podsumowuje: "Ani przez moment nie wątpię, że jest na to naukowe wytłumaczenie. Ale nieważne, jak interesujące są naukowe i medyczne wyjaśnienia, teraz wiem to na pewno z własnego doświadczenia: miłość uzdrawia i przywraca do życia. Julio, uratowałaś mnie i spowodowałaś, że ten przypadek trafi do książek medycznych z neurologii".
baja /Corriere della Sera