Jeszcze niedawno warszawskie władze chwaliły się „Czajką”. Dziś twierdzą, że odpowiada za nią prezydent, który przestał rządzić 15 lat temu.
We wrześniu funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zaczęli kontrolę w warszawskim ratuszu. Sprawdzą, czy władze stolicy we właściwy sposób nadzorowały oczyszczalnię „Czajka” po pierwszej katastrofie. W sierpniu zeszłego roku z powodu awarii kolektora, czyli rury tłoczącej ścieki z lewego brzegu Wisły pod dnem rzeki, trzeba było zrzucać nieczystości prosto do wody. W sprawie tego zdarzenia toczy się już śledztwo dotyczące możliwego spowodowania zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz wywołania szkód w środowisku naturalnym. Tą sprawą także od maja zajmuje się CBA. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w czerwcu wszczęła własne postępowanie sprawdzające. Dotyczy ono zrzutu ścieków dokonanego po burzy. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji kierowało do Wisły nadmiar deszczówki niemieszczącej się w kanałach burzowych. MPWiK tłumaczyło, że to sposób na uniknięcie podtopień. Przedsiębiorstwo Wody Polskie twierdziło, że deszczówka płynęła do Wisły razem z odpadami komunalnymi i przemysłowymi. Obecna katastrofa, podobna do tej z zeszłego roku, zapewne też trafi pod lupę śledczych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor