Od lat toczy się dyskusja, do czego będzie należała przyszłość motoryzacji: do prądu czy do wodoru. A może będzie miejsce i dla jednego, i dla drugiego? Polska ma tutaj sporo do ugrania.
Ściślej rzecz biorąc, samochody, które tankuje się wodorem, także są elektryczne. Różnica polega na tym, że prąd jest w nich wytwarzany w reakcji chemicznej wodoru z tlenem podczas jazdy. Czyli zamiast akumulatorów montujemy zbiornik wodoru i ogniwo paliwowe. Prąd powstaje w samochodzie, a efektem ubocznym jest woda. Nie zmienia to jednak faktu, że konstrukcja pojazdów wodorowych i elektrycznych jest całkowicie inna. Nie da się jednej technologii przełączyć na drugą jednym guzikiem. Samochodów elektrycznych jest na naszych drogach coraz więcej, wodorowych praktycznie nie ma wcale, no, może poza kilkoma sztukami wybudowanymi raczej jako pokaz technologii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek