Strajk w sierpniu 1980 roku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina stał się iskrą, która rozpaliła ognisko w całym kraju. Ono tli się do dzisiaj.
Żeby dobrze rozumieć, co i dlaczego stało się w drugiej połowie sierpnia 1980 roku w Gdańsku, warto przypomnieć stan przed wybuchem strajku. Ten rozwój wypadków można porównać do ogromnej lawiny w górach. Najpierw przez długi czas na zboczach zbiera się śnieg. Panuje względny spokój, ale kiedy biały puch osiąga ogromną wagę, przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych przychodzi moment, że coś nieznacznego, niepozornego wobec potęgi gór (np. człowiek, zwierzę, podmuch wiatru…) wywołuje gwałtowny spadek tych śnieżnych połaci. Są one już wtedy nie do zatrzymania, a po drodze taranują wszystko. Myślę, że taką perspektywę mogła mieć władza komunistyczna, patrząc na każdy kolejny dzień strajku w Stoczni Gdańskiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Rajfur