To nie było starcie o granice, ale wojna o wszystko. Wygraliśmy ją dla Europy.
Sto lat temu, latem 1920 r., ważyły się losy świata. Nie w wymiarze symbolicznym czy metaforycznym, lecz całkiem realnym. Wojna, w której starły się ze sobą armie polska i bolszewicka, nie toczyła się o zdobycze terytorialne, nawet nie o istnienie niepodległej Rzeczpospolitej. Od wyniku tej wojny zależało, czy Europa obroni swoją cywilizację, czy też stanie się częścią imperium zła. Lenin grał o całą pulę, nie interesował go pokój na żadnych warunkach. Cała groza sytuacji dotarła do Londynu i Paryża dopiero pod koniec lipca 1920 r., gdy Sowieci oficjalnie odrzucili niezwykle szczodrą ofertę pokojową ententy. Ale wtedy już tylko od Polski zależało, czy rewolucja rozleje się po kontynencie. Izaak Babel notował w swoim dzienniku: „Ruszamy w głąb Europy, aby zdobyć świat. Armia Czerwona stała się czynnikiem o znaczeniu światowym”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko