Dostęp do skarbców, cennych programów czy strzeżonych zasobów wymaga klucza, odpowiedniego kodu.
Wielu zastanawia się, czy życie ludzkie, będące zadaniem, a jednocześnie tajemnicą, posiada taki klucz. Od jego odnalezienia zależy, czy trafisz w dziesiątkę, czy pozostaniesz na peryferiach. Wielu ludzi podejmuje w tym celu poszukiwania owego klucza w filozofii, sztuce, badaniach naukowych lub też spodziewa się trafić na niego w przesłaniu z góry. Pewien rabin, zapytany o to, czy jednym słowem dałoby się wyjaśnić zawartość całego Bożego objawienia, odpowiedział twierdząco: „Owszem: kochaj Boga”. Czy Bóg z próżności każe się miłować? Czy jako władca i właściciel wszystkiego, co istnieje, domaga się despotycznie dowodów życzliwości i szacunku? Otóż nie. Miłość Boga nie jest Jego zachcianką, ale drogą zbawienia człowieka. Dlatego Chrystus ukazał na swoim przykładzie to przykazanie jako możliwe i godne wypełnienia. Na krzyżu. Pokochał swego Ojca całym sercem – włócznią przebitym, całym umysłem – cierniem ukoronowanym i ze wszystkich sił – pozwalając sobie przebić na wylot ręce i nogi. Objawiając Boga, czyni nas zdolnymi do pokochania Go. Nie o własnych siłach, ale mocą działania w nas Jego Ducha. Zbawienie to nie jakaś pośmiertna premia za wysiłki religijne i dobre uczynki. Zbawienie to nowy sposób życia tych, którzy w Chrystusie opuścili niewolę egipską grzechu i zostali odbudowani głosem Boga z Synaju i głosem Jego Syna z Kalwarii. Chodzi o nowy sposób życia i nowy sposób odkrywania w nim działania Bożego: „Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra”.
Niedawno, podczas Wigilii Paschalnej, pewien schorowany sędziwy biskup schylił się ku mnie przy znaku pokoju i wyszeptał: „Kochaj Boga!”, patrząc przy tym na mnie porozumiewawczo. Wiedziałem, że przekazywał mi kod dostępu do życia. To samo usłyszałem od Paoli, żony Oskara i matki sześciorga dzieci, misjonarki spod skandynawskiego koła podbiegunowego: Ti raccomando, ama Dio! („Radzę Ci, miłuj Boga”). Miłość wiąże się ze „współdziałaniem Boga” dla dobra Jego miłośników. Nawet to, co okropne i niszczące, On potrafi obrócić na korzyść swych dzieci. Święty Jan Vianney pisał: „Gdy się cierpi, kochając, zauważy się wnet, że cierpienie przestało być cierpieniem. Gdy się natomiast ucieka przed krzyżem, potyka się człowiek i upada pod jego ciężarem. Módl się o łaskę ukochania twoich krzyży, wtedy bowiem staną się lekkie”. Święci znają kod dostępu do życia.
ks. Robert Skrzypczak