Niektórych gorszył. Mieli go za błazna, a on za fasadą wesołka skrywał ogromną tajemnicę. W jego sercu płonął ogień, stygmat Ducha Świętego. Po śmierci Nereusza zdumieni medycy odkryli dwa złamane żebra i powiększone serce.
Jego historia to opowieść o tym, jak trudno rozpoznać proroka. Jednym przeszkadzał styl jego życia, duszpasterska „spacerologia”, nieszablonowe poczucie humoru, innym to, że zrezygnował z florenckiego tytułu szlacheckiego. Dziś, w dobie mediów społecznościowych i błyskotliwych komentarzy wszystkowiedzących internautów, spotkałaby go z pewnością fala hejtu. Skrywał ogromną tajemnicę. Gdy realnie doświadczył ognia Ducha Świętego, rzucił się na ziemię z krzykiem: „Dosyć, Panie, nie mogę znieść więcej!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz