Na COVID-19 nie ma na razie lekarstwa. Chorych leczy się objawowo, licząc na to, że odciążony układ odporności poradzi sobie z intruzem. Jakimś wsparciem może być osocze osób, które wyzdrowiały.
Układ odporności działa jak dobrze wyszkolona armia. Kłopot w tym, że armia musi znać swojego wroga. Bez tej wiedzy nie wie, kogo i jakimi narzędziami atakować. Bywa tak, że wróg rozbije armię, zanim ta zdąży go poznać. Bywa, że armia poniesie ciężkie straty w czasie tych pierwszych walk, ale jakoś się pozbiera i ostatecznie odniesie zwycięstwo. Oprócz samej wiktorii zyskuje wtedy wiedzę o śmiertelnym wrogu. Wiedzę, dzięki której kolejny raz nie da się już zaskoczyć. Ta wiedza to przeciwciała, żołnierze, którzy wiedzą, kto wróg, kto swój. To zwiadowcy, którzy wszczynają alarm, gdy wróg kolejny raz pojawi się u bram. Czy przetaczanie osobom chorym osocza, czyli płynnego składnika krwi, od tych, którzy poradzili sobie z wirusem, ma sens?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek