Papież Franciszek wyznał, że przeżywa pandemię koronawirusa z "wielka niepewnością" i zastanawia się, jaka będzie jego posługa jako biskupa Rzymu w przyszłości. "To moment wielkiej pomysłowości, kreatywności" - zaznaczył w wywiadzie dla brytyjskich mediów.
W rozmowie, jaką przeprowadził dziennikarz Austen Ivereigh i opublikowanej także przez jezuickie włoskie pismo "Civilta Cattolica", Franciszek powiedział: "Myślę o moich obecnych obowiązkach i w przyszłości, jaka potem będzie moja posługa jako biskupa Rzymu, jako głowy Kościoła".
"To, co będzie potem, już zaczęło się pokazywać jako tragiczne, bolesne. Dlatego warto myśleć o tym już od teraz" - oświadczył. Jak wyjaśnił, jego największą troską jest to, "jak towarzyszyć ludowi Bożemu i być z nim blisko".
Jako przykład takiej bliskości wymienił codzienne transmitowane przez Watykan poranne Msze, jakie odprawia w Domu Świętej Marty. Dodał, że intensywną pracę prowadzi urząd papieskiego jałmużnika kardynała Konrada Krajewskiego, by nieść pomoc tam, gdzie jest głód i choroba.
Podkreślił, że obecnie wierzący potrzebują wielkiej bliskości duszpasterzy.
Odnosząc się do panujących restrykcji, przyznał, że "nie jest łatwo siedzieć zamkniętym w domu". Trzeba, podkreślił, przygotować się na "lepsze czasy". "Troszczcie się o siebie na przyszłość, która nadejdzie" - wezwał. To, zauważył, wymaga codziennej kreatywności, także w rodzinach.
"Ten kryzys dotyka nas wszystkich: bogatych i biednych. To wezwanie o czujność wobec hipokryzji. Niepokoi mnie hipokryzja niektórych osobistości politycznych, które mówią, że chcą rozwiązać kryzys, mówią o głodzie na świecie, a kiedy mówią, produkują broń. To moment, by nawrócić się od tej hipokryzji do dzieła" - zaznaczył.
"Świętymi z drzwi obok" i "bohaterami" papież nazwał lekarzy, wolontariuszy, księży, wszystkich pracowników działających na rzecz tego, aby społeczeństwo mogło funkcjonować.
"Ilu lekarzy i pielęgniarzy oraz pielęgniarek nie żyje, ile zakonnic zmarło, podczas służby!" - dodał.
Zdaniem papieża, w fazie po pandemii koronawirusa należy, ratując światową gospodarkę, uniknąć "mentalności odrzucania" innych. "Niektóre rządy podjęły wzorcowe kroki, z wyraźnie określonymi priorytetami, by bronić ludności. Ale zdajemy sobie sprawę z tego, że całe nasze myślenie, chcemy tego czy nie, jest skupione wokół gospodarki. To tak, jakby rzec, że w świecie finansów wyrzeczenia są normalne" - oświadczył papież.
Jak ocenił, to jest "polityka mentalności odrzucania".
Franciszek oznajmił też: "Mam na myśli selekcję prenatalną. Dzisiaj bardzo trudno spotkać na ulicy osoby z syndromem Downa. Kiedy widzi się go w czasie USG, pozbywa się go".
"To mentalność eutanazji, legalnej czy ukrytej, w której starcowi lekarstwa podaje się do pewnego momentu" - ocenił papież.
Mówiąc o sytuacji w dobie pandemii, zaznaczył: "Bezdomni pozostają bezdomnymi. Jakiś czas temu widziałem zdjęcie z Las Vegas, gdzie zostali umieszczeni w kwarantannie na parkingu. A hotele były puste. Ale bezdomny nie może iść do hotelu".
Papież powrócił do swej tezy, którą stawia od dłuższego czasu, mówiąc: "Dzisiaj w Europie, kiedy zaczyna się słyszeć pewne populistyczne przemówienia czy selektywne decyzje polityczne, nie jest trudno przypomnieć sobie wystąpienia Hitlera w 1933 roku". "To mniej więcej to samo, co pewni politycy robią dzisiaj" - oświadczył.
Papież przypomniał również hiszpańskie powiedzenie: "Bóg przebacza zawsze, my czasem, natura nigdy". Tak odpowiedział na pytanie, czy obecny kryzys pozwoli zwrócić uwagę na kwestię potrzeby nawrócenia ekologicznego.
Zdaniem Franciszka, nie wyciągnięto wniosków z katastrof ekologicznych w różnych częściach świata.
"Kto dzisiaj mówi o pożarach w Australii albo o tym, że półtora roku temu statek przepłynął Biegun Północny, gdzie można już żeglować, bo lód się roztopił, kto mówi o powodziach?" - zapytał.
"Nie wiem, czy to jest zemsta natury, ale na pewno to jest jej odpowiedź" - stwierdził papież.