O powstrzymanie przemocy w Syrii apelowała na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa zastępczyni sekretarza generalnego ONZ Rosemary DiCarlo. Debata odbyła się w reakcji na eskalację napięcia w prowincji Idlib, gdzie zginęło 33 tureckich żołnierzy.
"Musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za uczynienie wszystkiego, co w naszej mocy, aby powstrzymać przemoc" - apelowała DiCarlo.
Odnosząc się do poważnego pogorszenia sytuacji w zakresie bezpieczeństwa w rejonie Idlib mówiła o nalotach w ostatnich dziewięciu dniach syryjskich sił rządowych, wspieranych przez Rosję, na południową część tej prowincji, a także inne obszary. Przypomniała o kontrataku ugrupowań zbrojnych korzystających z domniemanej pomocy Turcji.
Nawiązała także do śmierci w czwartek 33 tureckich żołnierzy, którzy zginęli w nalotach lotnictwa rządowego na Idlib. Turcja odpowiedziała atakiem lotniczym i artyleryjskim na stanowiska armii syryjskiej.
"Usilnie namawiamy Rosję i Turcję do wykorzystania ich wcześniejszych umów w celu zapewnienia nowego zawieszenia broni w północno-zachodniej Syrii. Ostatnie wydarzenia nastąpiły w kontekście szerszej eskalacji wojskowej, która już wcześniej była katastrofalna dla ludności cywilnej" - podkreśliła DiCarlo.
Przypominała o atakach na zaludnione obszary i wielokrotne przesiedlenia ludności cywilnej. Od grudnia ub. r. dotknęło to blisko milon osób w tym 560 tys. dzieci. Natomiast od kwietnia ub. roku zginęło 1750 cywilów, w tym 351 w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
"Cywile giną w obozach dla przesiedleńców wewnętrznych, szkołach i szpitalach. () Zniszczone są szpitale. Zniszczone są szkoły. Zniszczone jest życie ludzi. Wszystko to dzieje się na naszych oczach" - konstatowała.
Rosemary DiCarlo, która jest zastępczynią sekretarza generalnego ds. politycznych, przytoczyła stanowisko ONZ, według którego operacje wojskowe muszą być zgodne z zasadami międzynarodowego prawa humanitarnego.
"Jeśli takie okropne czyny są kontynuowane mimo światowego oburzenia, to czy w dużej mierze nie dlatego, że ich sprawcy nie boją się odpowiedzialności i sprawiedliwości?" - pytała retorycznie.
W krótkim wystąpieniu sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres zauważył zmianę natury konfliktu. Twierdząc, że wraz z eskalacją napięcia wymyka się on spod kontroli, ponowił apel o zawieszenie broni.
Ambasador USA przy ONZ Kelly Craft oznajmiła, że jej kraj potępia w najostrzej możliwy sposób czwartkowe ataki na posterunki obserwacyjne żołnierzy tureckich. Nazwała je całkowicie nieuzasadnionymi, bezsensownymi i barbarzyńskimi. Zapewniła, że Turcja ma pełne poparcie Ameryki, by reagować w samoobronie.
"Widzieliśmy teraz, że Rosja i reżim Asada trzykrotnie naruszyły porozumienia z Astany o zawieszeniu broni: najpierw we wschodniej Ghouta, potem w Dara, a na końcu w Idlib. Ten atak powinien posłużyć jako ostatni gwóźdź do trumny formatu astańskiego. Jest to format nie do zreformowania i nie możemy do niego wrócić" - przekonywała Craft.
Odwołała się do wypowiedzi prezydenta Trumpa, że reżim Asada, Rosja i Iran muszą wstrzymać swoją ofensywę, zanim więcej niewinnych cywilów zostanie zabitych i wysiedlonych. Jak dodała, USA apelują o natychmiastowe, trwałe i możliwe do zweryfikowania zawieszenie broni w północno-zachodniej Syrii.
Stały przedstawiciel Rosji przy ONZ Vassily Nebenzia przyznał, że sytuacja w Idlibie jest niezwykle napięta. Mówił o kontaktach jego kraju z Turcją na najwyższym szczeblu w celu jej ustabilizowania. Bronił też porozumienia z Astany twierdząc, że żołnierze tureccy, którzy zginęli znajdowali się poza posterunkami obserwacyjnymi, gdzie są zupełnie bezpieczni.
Ambasador Rosji argumentował, że terroryści w Idlib są uzbrojeni w najnowszy sprzęt wojskowy zachodniego pochodzenia, który wykorzystują przeciwko siłom syryjskim, rosyjskim oraz cywilom.
"Są klipy wideo i zdjęcia; jest oczywiste, że bojownicy są wyposażeni w absolutnie najnowsze wersje zachodniego uzbrojenia - drony, pojazdy opancerzone, () pociski, sprzęt przeciwpancerny i przeciwlotniczy" - mówił Nebenzia.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ jm/