"Gazeta Wyborcza" sięgnęła dzisiaj bruku; stanęła po stronie damskiego boksera przeciwko matce broniącej dziecko - napisała na Twitterze szefowa kampanii Andrzeja Dudy Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, odnosząc się do artykułu, w którym opisano, jak ugryzła w rękę mieszkańca Milanówka.
O sprawie w swoim weekendowym wydaniu napisał również "Super Express", przytaczając wersję szefowej kampanii Andrzeja Dudy.
"W listopadzie 2018 r., późnym wieczorem, wróciłam z pracy i wyszłam z synem, wyprowadzić nasze małe psy. Było po północy, pusto, spokojnie. Wtedy zostaliśmy zaatakowani. Jakiś mężczyzna rzucił się najpierw na mojego 15-letniego synka. Zaczął go szarpać, wmawiał nam, że mamy ulotki wyborcze i naruszamy ciszę wyborczą. Wyrwał dziecku dziurę w koszulce. Próbowałam bronić syna przed napadem, sprawca nie reagował pomimo moich wezwań, by puścił dziecko" - czytamy.
"Aby uwolnić moje dziecko podeszłam do sprawcy, a on wówczas także mnie złapał, zaczął szarpać, dusić i wyzywać słowami wulgarnymi. Zachowywał się bardzo agresywnie, wyglądał jakby był pod wpływem środków odurzających (...) W obronie dziecka i swojej własnej, gdy nie przestawał mnie dusić, ugryzłam go w rękę, którą trzymał mnie za szyję. Baliśmy się o swoje życie" - powiedziała w rozmowie z gazetą polityk.
Podobną wersję wydarzeń szefowa kampanii Andrzeja Dudy przedstawiła w rozmowie z "GW".
Do sprawy na Twitterze odniósł się wicepremier Jarosław Gowin. "Ciekawe, do czego jeszcze posuną się środowiska zaniepokojone tym, jak silnym wsparciem dla kampanii @AndrzejDuda2020 okazała się @mecenasJTK. Każdy przyzwoity człowiek powinien solidaryzować się z matką rzucającą się na ratunek swojemu dziecku" - napisał Gowin.