MSZ Białorusi wyraziło zaniepokojenie w związku z tym, że władze w Polsce nie zamierzają protestować przeciwko Marszowi Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. Ma się on odbyć 23 lutego.
Hłaz dodał, że "nie można tego nie zauważać". "Podobnie jak zhańbienia przez wandali pomników żołnierzy radzieckich w ramach prób wypaczenia pamięci historycznej" - ocenił.
"Nigdy nie będziemy obojętni ani wobec prób oczerniania pamięci naszych rodaków, ani wobec wychwalania zbrodniarzy wojennych czy usprawiedliwiania zabójstw ludności cywilnej, palenia wsi i krwawych rajdów" - podkreślił rzecznik.
Jak dodał, Białoruś odnotowała ubiegłoroczną deklarację IPN, że instytucja ta nie zamierza rewidować wniosków śledztwa w sprawie "Burego". "Mamy nadzieję, że władze Polski będą trzymać się tego stanowiska i usłyszą uzasadniony protest mieszkańców Hajnówki, potępiający tę akcję radykalnej prawicy" - dodał przedstawiciel resortu spraw zagranicznych.
W podobnym duchu wypowiedział się deputowany Aleh Hajdukiewicz, wiceszef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych.
"Oburza nas zgoda na takie marsze, szczególnie w kraju, który sam bardzo mocno ucierpiał z powodu faszyzmu i nazizmu. Nie możemy milczeć, zwłaszcza dlatego, że w ostatnich latach istotnie wzmocniliśmy relacje z naszymi polskimi partnerami, w tym z polskim Sejmem" - wskazał Hajdukiewicz.
Jak dodał, jest to stanowisko poparte przez absolutną większość deputowanych białoruskich. "Jesteśmy oburzeni i prosimy naszych kolegów z Polski, by jednak nas usłyszeli. Romuald Rajs to człowiek, który zabijał kobiety, dzieci i starców, to nie jest tajemnica" - dodał.
Zapewnił, że Białoruś będzie bronić etnicznych Białorusinów mieszkających w Polsce, w Hajnówce. "Zadaniem każdego państwa jest obrona jego obywateli, niezależnie od miejsca zamieszkania. Tak czyni każde państwo, w tym Polska" - wskazał.
Hajdukiewicz wyraził również wdzięczność Polakom, którzy wystąpili przeciwko marszowi w Hajnówce.