Ojca Ludwika wywleczono z domu do chlewu. Tam dwie młode dziewczyny z oddziału UPA żywcem przerżnęły go piłą na pół. Potem jedna z nich wyrwała z piersi kapłana ciągle bijące serce.
Dużo się modlił. Ludzie wspominali, że często przez całą noc adorował Najświętszy Sakrament, leżąc krzyżem na zimnej posadzce. Gdy zaczęły się czystki etniczne, najpierw organizowane przez nazistów, a potem przez ukraińskich nacjonalistów, ojciec Ludwik uratował wielu ludzi od śmierci, dając im schronienie na probostwie. Brat zakonny, który przetrwał wojnę, a wcześniej służył razem z ojcem Wrodarczykiem w Okopach, wspominał, że ludzie szli wiele kilometrów do tej parafii, po to, by przez godzinę uczestniczyć w Mszy św. odprawianej przez proboszcza.
Prace ekshumacyjne w Woli Ostrowieckiej z 2015 roku. Szukanie szczątek zamordowanych Polaków na Wołyniu Stowarzyszenie Odra-NiemenWielokrotnie był namawiany na ucieczkę z parafii, ukrycie się i ratowanie życia. Nie chciał opuszczać parafii. Trwał na posterunku. Powiedział kiedyś przy świadkach: "A gdybyśmy tak tutaj musieli zginąć za Chrystusa...".
6 grudnia 1943 roku, późnym wieczorem, ojciec Ludwik Wrodarczyk wszedł do kościoła. Tam upadł na kolana przed tabernakulum. Wtedy do Okopów wkroczyli żołnierze Ukraińskiej Powstańczej Armii. Rabowali, co tylko się dało. Zabijali tych, którzy jeszcze pozostali we wsi. Od strzałów w głowę, w twarz; od uderzeń siekierami czy nożami, ginęli wszyscy - mężczyźni, kobiety, starcy i małe dzieci.
Po godzinie 22 wtargnęli do kościoła. Proboszcz został brutalnie pobity, na wpół rozebrany i przywiązany do sań. Dwie kobiety: 18-letnia Weronika Kozińska i 90-letnia Łucja Skurzyńska, które stanęły w jego obronie, natychmiast straciły życie. Banderowcy przywiązali ojca Ludwika do sań i powlekli do odległej o 7 km wsi Karpiłówka, do sztabu UPA. Świadkowie tej zbrodni twierdzą, że ojciec Ludwik, został zabrany do jednego z domów, gdzie poddano go okrutnym torturom. - Mówiły mi dwie kobiety, wtedy były małymi dziewczynkami, że widziały proboszcza z rękami związanymi do tyłu, który się modlił... - opowiada ks. Kieras. - Pojechałem tam... Byłem w tym domu, w tym pokoju. Patrzę, a na ścianie dziwne plamy. Pytam, co to. A one mówią, że to krew torturowanego. Tyle razy malowali ściany, a te ślady stale wychodzą...
Według słów świadków, ojca Ludwika wywleczono z domu do chlewu. Tam został żywcem przerżnięty na pół. Piłę trzymały młode kobiety z oddziału UPA. Potem jedna z nich wyrwała z piersi kapłana ciągle bijące serce. Jego ciało nigdy nie zostało odnalezione...