Ekologizm wyrządzi jeszcze wiele szkód, zanim przyjdzie opamiętanie i zwrot ku autentycznej ekologii.
Wiek XX był wiekiem ludobójczych ideologii nazizmu oraz komunizmu w jego różnych postaciach: stalinizmu, maoizmu, polpotyzmu itp. Wiek XXI też jest wiekiem ideologii, głównie neomarksistowskich. Nie odwołują się one do przemocy fizycznej, ale koncentrują się na ideologicznym marszu przez instytucje, media, szkoły, sądy, a także kościoły. Jedną z ideologii naszego czasu jest ekologizm. Samo słowo „ekologizm” nie jest jednoznaczne i można je spotkać w różnych językach. Do znalezienia m.in. w „Słowniku języka polskiego” PWN. W tym tekście używam go jednak w innym znaczeniu, niż definiuje to tenże słownik. Ekologizmem określam ideologię, którą należy odróżnić od ekologii jako interdyscyplinarnej nauki o strukturze i funkcjonowaniu przyrody. Różnica między ekologią a ekologizmem byłaby mniej więcej taka jak między nauką a światopoglądem naukowym głoszonym przez komunistów. Filozof Pascal Bruckner mówi o ekologizmie jako o „nowej religii”, którą cechuje katastrofizm straszący, że „jak nic nie zrobimy, to świat zginie”, a nawet że właściwie to „już jest za późno”. Zachodni ekologizm, zafiksowany na końcu świata, jest – zdaniem Brucknera – „nihilistyczny, megalomański, niedaleki od stania się totalitaryzmem”. Rosnący w siłę kościół ekologistów ma swoich świętych. Taką świętą jest Greta Thunberg, która – obwożona „ekologicznie” po świecie – wygłasza te same „słuszne” banały, które od lat można przeczytać w niektórych mediach. 16-latka gromi kolejne rządy, że nie walczą dostatecznie o klimat. Czasem ktoś nie wytrzyma i jej odpowie, jak np. dziennikarz John McMahon, który napisał: „Dowiedziałem się, że święta Greta prorokini łączy pożary australijskiego buszu ze zmianami klimatycznymi oraz z brakiem działań ze strony australijskiego rządu”. Po czym przytoczył dane, z których wynika, że niechodząca do szkoły nastolatka opowiada brednie. To jednak nie przeszkadza, by tysiące ludzi zbierało się na placach Europy, by czcić geniusz „świętej”. Ekologizm to oczywiście biznes. Jak się odpowiednio wzbudzi histerię, to da się wcisnąć nowe produkty. Bogaci staną się jeszcze bogatsi, a biedni będą mogli się cieszyć, że topniejące góry lodowe ich nie zalały. Niestety, ekologizm wyrządzi jeszcze wiele szkód, zanim przyjdzie opamiętanie i zwrot ku autentycznej ekologii.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ