Być może jeszcze nie widzimy światła czy nadziei w tym, co wydaje się beznadziejne. A tymczasem już całe Niebo jest rozświetlone od Jego chwały i grzmi od anielskiego "Gloria".
25.12.2019 12:03 GOSC.PL
Co czuła Maryja, rodząc Syna Bożego w zimnej i śmierdzącej grocie? To tak miało wyglądać wypełnienie Bożej obietnicy? Czy w takich warunkach rodził się Król Wszechświata? Syn Tego, dla którego nie ma nic niemożliwego?!
Co mógł czuć Józef? Bóg wybrał go na opiekuna Swojego Syna i Jego Matki, a tymczasem on zawiódł, spóźnił się, nie zabezpieczył jak trzeba ich losu...
Czyżby po "Nie bój się wziąć do Siebie Maryi", Odwieczny wycofał się z sytuacji. Czy "Emmanuel" nie znaczy "Bóg z nami"?
Bóg ma własne drogi, prowadzące do realizacji Jego planów i Jego obietnic, których my często nie rozumiemy. Gubimy się, frustrujemy, obwiniamy. A tymczasem trzeba nieraz, jak rodząca Maryja, poddać się Stwórcy, który pragnie zrodzić w nas nowe życie; poddać się temu, jak bezradny w tej sytuacji Józef, by doświadczyć wielkiej mocy Bożego działania.
Bo być może my jeszcze nie widzimy światła czy nadziei w tym, co wydaje się beznadziejne. A tymczasem już całe Niebo jest rozświetlone od Jego chwały i grzmi od anielskiego "Gloria". I zaraz zjawiają się Pasterze, by w Nowonarodzonym rozpoznać Zbawiciela świata. I przybywają Magowie, a w ich bogatych darach materialnych Ojciec po raz kolejny potwierdza, że się troszczy i zabezpiecza los Swoich dzieci.
Jest Bogiem tak bliskim, że Swojemu Synowi nadał imię, które określa Jego tożsamość: Emmanuel - Bóg z nami.