Premier Ukrainy Ołeksij Honczaruk nie wykluczył wojny gazowej z Rosją po wygaśnięciu kontraktu ws. tranzytu rosyjskiego gazu przez ukraińskie rurociągi na Zachód. Wyraził zadowolenie, że sprawę gazu omawiano na szczycie normandzkim w Paryżu poza kwestią Donbasu.
"Osiągnęliśmy swoje cele w sprawie gazu: wyprowadziliśmy tę kwestię poza omówienie sytuacji w Donbasie. Nie doszło do ustaleń w sprawie kontraktu, ale nie miały one zapaść w Paryżu" - napisał szef rządu we wtorek na Facebooku.
"Ukraina nadal będzie rozmawiała o gazie; niewykluczone, że rozmowy nie będą proste, możliwe, że dojdzie do +wojny gazowej+. Jesteśmy jednak do niej przygotowani: nasze zbiorniki (podziemne składy gazu) są zapełnione, naszą logikę popiera UE, opowiadają się za nią decyzje sztokholmskiego arbitrażu, a Nord Stream 2 nie jest jeszcze dobudowany" - podkreślił.
Premier powtórzył, że Ukraina potrzebuje długookresowej umowy na tranzyt gazu, i zapewnił, że Kijów nie zrezygnuje z pieniędzy, które w ramach decyzji Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie powinien wypłacić jej rosyjski Gazprom. "Rozpatrujemy wariant spłaty tego zadłużenia gazem" - zaznaczył.
Honczaruk ocenił, że rozmowy czwórki normandzkiej (Ukraina, Rosja, Francja, Niemcy) na temat uregulowania konfliktu w Donbasie, które odbyły się dzień wcześniej we Francji, zakończyły się sukcesem dla jego kraju.
"Spotkanie normandzkie to jednoznaczny sukces dyplomatyczny prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który kontynuuje walkę o pokój i odzyskanie przez Ukrainę swoich terytoriów" - napisał szef ukraińskiego rządu.
Naftohaz i Gazprom prowadzą obecnie trudne rozmowy na temat nowego kontraktu dotyczącego tranzytu rosyjskiego gazu przez ukraiński system przesyłowy do odbiorców na Zachodzie. W negocjacjach tych uczestniczy Komisja Europejska. Umowa, która obowiązuje w tej sprawie obecnie, wygasa z końcem grudnia br.