Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski zaapelował do hierarchów kościelnych i duchowieństwa o otwarcie klasztorów i plebanii dla uchodźców przebywających na greckiej wyspie Lesbos. Jałmużnik wrócił stamtąd w środę z 33 osobami, które przyjmie Watykan.
Po przylocie na rzymskie lotnisko Fiumicino kardynał Krajewski oświadczył: "Zwracam się do kardynałów, biskupów, prezbiterów, zakonników. Otwórzmy poczynając ode mnie, nasze plebanie, klasztory, opactwa, by przyjąć co najmniej jedną rodzinę z obozów dla uchodźców na Lesbos, po to by móc je wszystkie opróżnić".
"Środki są" - zapewnił bliski współpracownik papieża Franciszka.
Kardynał Krajewski poinformował, że w maju w obozach na greckiej wyspie przebywało 7 tysięcy osób. Obecnie, jak dodał, jest ich 15 tysięcy, a wśród nich 800 dzieci bez opieki dorosłych. "Dzisiaj nie ma dla nich nadziei. Zatrzymuje się ona w Grecji. Żyją w trudnych, dramatycznych warunkach. To problem i wstyd dla Europy" - powiedział jałmużnik.
W poniedziałek jego urząd poinformował, że Watykan we współpracy z rzymską wspólnotą świętego Idziego przyjmie 43 uchodźców z obozu na Lesbos. W poniedziałek polski purpurat pojechał po pierwszą 33-osobową grupę uchodźców ubiegających się o azyl.
Także w grudniu przyjedzie jeszcze następnych 10 osób, które otrzymają międzynarodową ochronę. Ten nowy korytarz humanitarny został utworzony w wyniku rozmów z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych Włoch - poinformował Watykan w nocie.
W kwietniu 2016 roku papież Franciszek podczas wizyty w obozie dla migrantów na Lesbos zabrał samolotem w drodze powrotnej do Rzymu trzy syryjskie rodziny, które zostały przyjęte następnie w Watykanie.
Trzy lata po tym wydarzeniu - jak wyjaśniono - papież poprosił kardynała Krajewskiego, by wrócił na grecką wyspę i przy tej okazji wyraził pragnienie dokonania następnego gestu solidarności i przyjęcia kolejnych uchodźców, w tym rodzin z Afganistanu, Kamerunu i Togo.