Rada podkreśla, że jak najszybsze rozpoczęcie reanimacji krążeniowo-oddechowej nawet 2-3-krotnie może zwiększyć szanse przeżycia osoby, u której doszło do nagłego zatrzymania krążenia.
W Europie co roku aż 100 tys. osób można byłoby uratować życie dzięki reanimacji serca - przypomina Europejska Rada Resuscytacji z okazji obchodzonego 16 października Światowego Dnia Przywracania Czynności Serca.
Rada podkreśla, że jak najszybsze rozpoczęcie reanimacji krążeniowo-oddechowej nawet 2-3-krotnie może zwiększyć szanse przeżycia osoby, u której doszło do nagłego zatrzymania krążenia. U prawie 400 tys. Europejczyków co roku dochodzi do zatrzymanie akcji serca, u 350 tys. spośród nich zdarza się to poza szpitalem: na ulicy, w pracy, w trakcie ćwiczeń fizycznych lub w domu. Zanim przyjedzie karetka pogotowia mija zwykle kilkanaście minut.
W Unii Europejskiej Światowy Dzień Przywracania Czynności Serca obchodzony jest od 2013 r. z inicjatywy Europejskiej Rady Resuscytacji. Na całym świecie jego inicjatorem jest ILCOR (International Liaison Committee on Resuscitation), międzynarodowy komitet ujednolicenia zasad udzielania pierwszej pomocy.
W Polsce szacuje się, że z powodu nagłego zatrzymania krążenia umiera każdego dnia około 90 osób. Może do tego doprowadzić zawał serca lub groźna arytmia serca, np. migotanie komór lub częstoskurcz komorowy. Dla przywrócenia krążenia konieczny jest wtedy tzw. masaż serca oraz defibrylacja, czyli zastosowanie impulsu elektrycznego zdolnego przywrócić normalną pracę mięśnia sercowego.
Dr Mariusz Pacałowski, dyrektor medyczny Akademii Ratownictwa LUX MED, w informacji przekazanej PAP podkreśla, że w czasie kilku sekund od ustania krążenia następuje utrata przytomności, zatrzymanie oddychania i rozpoczyna się obumieranie komórek mózgu, który jest najbardziej wrażliwy na niedotlenienie. "Pozostawienie poszkodowanego bez pomocy, praktycznie po 7-10 minutach prowadzi do nieodwracalnych zmian i jego śmierci. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze rozpoczęcie czynności resuscytacyjnych przez świadków zdarzenia" - dodaje.
Jak przekonują organizatorzy akcji, podjęcie resuscytacji krążeniowo-oddechowej przez świadków może 2-3-krotnie zwiększyć szanse przeżywalności chorego. Według Europejskiej Rady Resuscytacji, w Europie co roku aż 100 tys. osób można byłoby dzięki temu uratować życie. Niestety, obecnie tylko w trakcie co piątego pozaszpitalnego nagłego zatrzymania krążenia podejmowana jest resuscytacja.
W ramach Światowego Dnia Przywracania Czynności Serca w całej Europie organizowane są pokazy prawidłowej resuscytacji, udział w akcji wezmą m.in. członkowie Parlamentu Europejskiego.
Masaż serca polega na ucisku klatki piersiowej nieprzytomnej osoby i nie musi być połączony z tzw. sztucznym oddychaniem metodą usta-usta. Przez pierwsze 15-20 minut od zatrzymania akcji serca krew jest jeszcze utleniona i wystarczy ograniczyć się do masażu serca.
Chorego należy rozebrać do połowy, żeby odsłonić klatkę piersiową, którą następnie powinna być mocno uciskana na głębokość 5-6 cm, czyli o jedną trzecią jej wysokości. Nie można jednak robić tego zbyt szybko, ponieważ krew wcale nie jest wtedy odpowiednio wypychana z mięśnia sercowego.
Masaż serca dobrze jest wykonywać na zmianę z inną osobą, jeśli jest to możliwe. To wyczerpująca czynność, większość ludzi jest w stanie kontynuować masowanie serca maksymalnie przez 16 minut. Dlatego lepiej zmieniać się z kimś co jedną, dwie minuty.
W przypadku migotanie komór i częstoskurczu komorowego najlepsze efekty poza masażem serca daje użycie defibrylatora, który może przywrócić właściwy jego rytm. Nie należy się bać użycia tego urządzenia, gdyż po jego uruchomieniu głosem informuje ono, co należy robić, w jakim miejscu przykleić elektrody. Aparat ocenia również stan mięśnia sercowego i sam decyduje, czy należy wysłać impuls elektryczny. Defibrylatory są instalowane już w wielu miejscach publicznych, np. w bankach i na lotnisku.