Gdy jeszcze mówił, pewien faryzeusz zaprosił Go do siebie na obiad. Łk 11,37
Łk 11, 37-41
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem.
Na to Pan rzekł do niego: «Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste».
Byłeś kiedyś na takim obiedzie czy uroczystej kolacji, gdzie stół suto zastawiony, goście elegancko ubrani, ale atmosfera między uczestnikami posiłku nie do zniesienia? Aż trudno zjeść cokolwiek, a o swobodnej rozmowie można zapomnieć. Może takie trudne spotkania przy posiłku zdarzają się w naszych rodzinach? Jezus chce przychodzić do nas w tygodniu na poniedziałkową pomidorową, w sobotę na żurek, a w niedzielę na kluski śląskie i rolady. Tak czasami wygląda nasza modlitwa, raz jest na niej najzwyklejsza zupa, a czasem najlepszy obiad po niedzielnej Sumie. Nieważne, na jaki posiłek dla Jezusa stać dziś Twoje serce, gdy całe je otworzysz, i przy pomidorowej będzie wielkie święto.
Magdalena Jóźwik