Władze Warszawy zbagatelizowały skutki zrzutu ścieków do Wisły i dopiero po czterech dniach od awarii przyjęły pomoc od rządu. Zagrożenia epidemią nie ma, ale w niebezpieczeństwie znalazło się środowisko naturalne.
Awaria dwóch kolektorów w warszawskiej oczyszczalni ścieków „Czajka” pokazuje, jak eskalacja sporów politycznych może zagrozić bezpieczeństwu obywateli. Działania zapobiegające skutkom katastrofy niewątpliwie należą do kategorii tzw. dobra wspólnego i wszyscy, którzy mają wpływ na naprawę uszkodzenia, powinni połączyć siły. Niestety, władze samorządowe przez długi czas odrzucały wsparcie rządu, który nieco wyolbrzymiał skalę zagrożenia. Jednak od pierwszych informacji o awarii proponował on władzom stolicy daleko idącą pomoc. W końcu doszło do porozumienia i rząd wybuduje zastępczy rurociąg, którym ścieki będą doprowadzane do oczyszczalni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński