Z wielkim zainteresowaniem i fascynacją śledził św. Paweł VI lądowanie i pobyt dwóch Amerykanów na Księżycu 50 lat temu – w nocy z 20 na 21 lipca 1969. Papież ofiarował im wcześniej złotą płytkę z wygrawerowanym na niej fragmentem z Psalmu 8 z pochwałą Stwórcy i godności człowieka.
Ojciec Święty był zafascynowany i bardzo interesował się badaniem przestrzeni kosmicznej przez ludzi, a zwłaszcza lotami do odległych ciał niebieskich, czemu wielokrotnie dawał wyraz zarówno w rozmowach prywatnych z różnymi odwiedzającymi go osobami, jak i z jezuitami z Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego w Castel Gandolfo.
Na trzy dni przed zapowiadanym wcześniej startem rakiety z trzema astronautami na pokładzie w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański w niedzielę 13 lipca powiedział m.in.: „W tym tygodniu wszyscy myślą o jednym: o wyprawie astronautów amerykańskich na Księżyc”. Wyraził uznanie dla tak niezwykłych, złożonych i odważnych przejawów nauki i techniki, „o których wyobraźnia nawet obecnie nie marzy”. A jeśli następnie „uwzględni się organizację mózgów, działań, narzędzi, środków ekonomicznych ze wszystkimi badaniami, doświadczeniami, próbami, których to przedsięwzięcie wymaga, to podziw staje się refleksją, refleksja zaś pochyla się nad człowiekiem, nad światem, cywilizacją, z których płyną nowości tej wiedzy i tej potęgi” – mówił dalej papież.
Zwrócił uwagę, że wszystko to dotyczy człowieka, „który jest taki mały, taki kruchy, tak podobny do zwierzęcia, który nie zmienia i nie przekracza sam granic własnych instynktów naturalnych, a zarazem jest tak wielki, takim panem rzeczy, tak zwycięski nad czasem i przestrzenią”. „Kim my jesteśmy?” – zapytał retorycznie Paweł VI.
Przywołał z kolei słowa z Pisma Świętego: „Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twoich palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz (...)? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy (..)” (Ps 8, 4-8; Hbr 2, 6-8).
„Człowiek jako stworzenie Boże, jeszcze większy od tajemniczego Księżyca, będący w centrum tego przedsięwzięcia, jawi się nam jako gigant, jako boski, nie w sobie, ale w swej zasadzie i w swym przeznaczeniu. Chwała człowiekowi, jego godności, jego duchowi i jego życiu” – nie krył swego podziwu święty papież. I na zakończenie wezwał wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra do modlitwy za „ludzkość oraz za twórców i bohaterów tego nadzwyczajnego wydarzenia”.
Ogromna rakieta „Saturn V” długości 110 metrów i prawie 3 tys. ton wagi, która wyniosła na orbitę statek kosmiczny „Apollo 11” z trzema astronautami na pokładzie, wystartowała 16 lipca 1969 r. z bazy na przylądku Canaveral na Florydzie. Na powierzchnię najbliższego satelity Ziemi zeszło 20 lipca o godz. 22.56 i 15 sekund czasu amerykańskiego (21 lipca, godz. 4.56 i 15 sekund czasu środkowoeuropejskiego) dwóch Amerykanów: Neil Armstrong i Buzz Aldrin, podczas gdy trzeci – Michael Collins cały czas pilotował statek kosmiczny, który krążył kilka kilometrów od planety. Obaj „lunonauci”, jak ich wtedy nazwano, prawie dwie godziny chodzili i skakali po Księżycu, robili zdjęcia oraz pobrali próbki gruntu. Pozostawili również na miejscu małą flagę Stanów Zjednoczonych, orędzie pokojowe i wspomnianą złotą płytkę z cytatem z Psalmu 8, podarowaną im przez Pawła VI. Następnie powrócili na statek kosmiczny, którym wrócili na Ziemię 24 lipca 1969 (o godz. 16:50:35 czasu UTC, czyli dwie godziny później w Polsce). Cała misja trwała 8 dni, 3 godziny, 18 minut i 35 sekund.