Biskupi powinni współpracować z nami z prostej przyczyny. Ja nigdy nie będę biskupem i nigdy nie doświadczę tego, czego doświadczają oni. Ale oni nigdy nie przeszli tego co ja - mówi wykorzystywany w dzieciństwie seksualnie przez księdza Wiktor Porycki w rozmowie z Pauliną Guzik dla programu "Między ziemią a niebem" TVP. "Nigdy z Kościoła nie odszedłem, bo mnie skrzywdził jeden człowiek, a nie miliard czterysta milionów katolików na świecie" - podkreśla Wiktor Porycki.
Czyli według Pana to jest po prostu niemożliwe wyjście i powiedzenie świadectwa tutaj, w parafii, w małej miejscowości, w której Pan mieszka?
Na tym etapie świadomości wiernych tak bym to określił, dla wielu z nas – ofiar czy ocalonych – jest to niemożliwe. Jest to ryzyko postawienia się pod pręgierzem i szyderstwa ze strony tak zwanych współbraci. Mam wrażenie, że to jest proces na lata. Długie lata zmieniania świadomości i psychiki – w pewnym sensie też – wiernych.
Co w tym wszystkim, w tym całym dramacie, który Pan przeżył, dało Panu nadzieję? Jeśli cokolwiek...
Dwóch ludzi – jeden jest księdzem, drugi jest biskupem, paradoksalnie. Tylko dzięki ich pomocy, wsparciu, zaczynam o tym rozmawiać tak naprawdę, potrafię się otworzyć i czuję... To jest trochę tak – dlaczego kogoś kochasz? Bo jest. Tak samo jest z nimi – bo są. Nie ważne co się ze mną dzieje, oni są. W nocy, obojętne, zawsze mogę liczyć na to, że jak zadzwonię, to odbierze i sobie pogadamy.
Co powiedziałby Pan całej wspólnocie Kościoła? Jak podejść do ofiar, jak je przyjąć, jak sprawić, że będziecie czuć się w tej wspólnocie lepiej?
Nie bać się nas, my nie mamy rogów. Jesteśmy takimi samymi ludźmi jak wszyscy dookoła. Trochę pokręconymi psychicznie. Chyba jedyne, czego chcemy, to tego, żebyście nas nie odrzucali, nie potępiali, nie osądzali, nie znając naszych doświadczeń.
***
Wiktor Porycki (pseudonim) swoją historię i komentarze do tego, jak Kościół w Polsce radzi sobie z problemem wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży, opisał także na portalu wiez.com.pl