O tym jak wybrać dla siebie skuteczny post i jak obronić się przed tym, by asceza nie stała się przyczyną pychy z ks. dr. Krzysztofem Matuszewskim, teologiem duchowości, psychologiem i psychoterapeutą, rozmawia Wojciech Teister.
Po co Panu Bogu nasze wyrzeczenia? Co ma z tego, że czegoś sobie odmawiamy?
Ks. dr Krzysztof Matuszewski: Nasze wyrzeczenia nie są potrzebne Bogu. One niczego Mu nie dodają, niczego też nie ujmują. Chodzi co prawda o Boga, ale z perspektywy naszego otwierania się na Jego obecność. Post i asceza mają przemieniać nas samych. Są próbą pracy nad skłonnościami naszej grzesznej natury, nad nieuporządkowaną miłością siebie. Wyrzeczenie, umartwienie to część chrześcijańskiej pracy nad sobą. Celem będzie coraz większa otwartość i dyspozycyjność wobec Bożej łaski. To, co możemy zrobić z naszej strony, to przygotować glebę, by spadł deszcz łaski. Natomiast, kiedy, w jaki sposób i jak intensywnie zadziała Bóg, to już jest poza naszym zasięgiem, to Jego wolna decyzja.
Czyli celem postu nie jest umartwienia dla umartwienia, ale...
W duchowości chrześcijańskiej wyrzeczenie dla wyrzeczenia nie ma sensu, tak jak i każda inna forma praktykowanej wiary. W ascezie, modlitwie, życiu sakramentalnym nie chodzi przecież o pięknie wypełnioną „tabelkę życia religijnego”, chodzi o Boga, o więź i jedność z Nim. Chrześcijańska asceza ma nas zatem wprowadzić na głęboką wodę – budowania relacji z Bogiem, dlatego próbujemy zająć się przeszkodami, które w tym przeszkadzają. Przykładowo: porządkowanie uczuć, praca nad niezdrowymi przywiązaniami, a nawet zniewoleniami, to konieczne składowe, by osiągnąć cel. Post pozostaje narzędziem, środkiem do tego.
Dlaczego to narzędzie miałoby być skuteczne, na czym polega mechanizm jego działania?
W przypowieści o Siewcy Chrystus precyzyjnie wyjaśnia, co znaczy przygotować serce na działanie Boga. Ziarno, które sieje Siewca, to Boże słowo, a zatem łaska. Mamy ufać, że aktywność Siewcy, jest czymś stałym i pewnym. Problem leży po stronie gleby. Gleba to nasze serce. Każde jest nieco inaczej ukształtowane. Przypowieść o Siewcy pokazuje, że rodzaj podejmowanych praktyk ascetycznych powinien być dostosowany do kondycji poszczególnego człowieka, o ile chcemy, by przyniósł dobre skutki. Ziarno, które pada na drogę, to serce przypominające ruchliwą jezdnię. Trwa ciągły pośpiech. Tutaj działanie ascetyczne można sprowadzić do słów: „zatrzymaj się”; „przemyśl”; „wytrzymaj na modlitwie”.
Drugi typ gleby, to gleba skalista. Dość dobrze obrazuje serce niestałe. Tu wyrzeczenie nakierowane będzie na systematyczność, cierpliwość w praktykach wiary. W ten sposób życie duchowe może być mocno ugruntowane i zakorzenione.
Trzeci tym gleby to gleba pełna cierni, a zatem serce uwikłane w różne mniejsze lub większe nieuporządkowane przywiązania. Cierniem może być nałóg, a nawet drobne przywiązania, które niczym małe nitki ostatecznie trzymają mnie przy ziemi i nie pozwalają się oderwać. Na czym będzie polegała praca na sobą w tym wypadku? Chodzić będzie, by najpierw dostrzec, co wiąże moje serce, dalej, nazwać to po imieniu i podjąć odpowiedni wysiłek w kierunku zmiany. Konkretna praktyka postu powinna startować od dobrej diagnozy własnej kondycji duchowej. Niewielki jest sens rezygnacji ze słodyczy przez kogoś, kto i tak ich nie lubi i nie spożywa. Dla jednego wyrzeczeniem będzie podjęcie konkretnej pracy, np. pomoc w porządkach domowych, z kolei dla znerwicowanego pracoholika, który nie potrafi powiedzieć dość, bardzo dużym wyrzeczeniem będzie relaks i leżenie na trawie.
W drugiej części rozmowy (w najbliższą sobotę) przeczytasz o tym, kiedy post może nas doprowadzić do pychy i jak tego uniknąć.
Wojciech Teister