Nie zdaje sobie sprawy, w jakie gniazdo żmij wdepnął - pisał na temat decyzji o zwołaniu soboru przez Jana XXIII jego przyszły następca na Stolicy Apostolskiej, kard. Montini.
Absolutnie nikt się tego nie spodziewał. Decyzja nie była wcześniej z nikim konsultowana. Była wynikiem wewnętrznego przynaglenia. A przecież Jan XXIII miał być "papieżem przejściowym", poczciwym staruszkiem, który przez góra kilka lat pokieruje Kościołem bez podejmowania żadnych znaczących decyzji. A tymczasem jego przemówienie do kardynałów w bazylice św. Pawła za Murami w 1959 r., w którym ogłosił zamiar zwołania soboru powszechnego, wzbudziło sensację porównywalna chyba tylko z późniejszym ogłoszeniem decyzji Benedykta XVI o rezygnacji.
Papieża od razu spotkała ostra krytyka - otwarta i w kuluarach. W reakcji na decyzję ojca świętego kard. Montini (kolejny papież Paweł VI) napisał do przyjaciela, że Jan XXIII nie zdaje sobie sprawy w jakie gniazdo żmij wdepnął. Inni kardynałowie narzekali, że na sprzątanie po papieskiej decyzji Kościół będzie potrzebował co najmniej pół wieku. Tego rodzaju decyzje były masowe, część z nich była efektem całkowitego zaskoczenia zwołaniem soboru.
Z dzisiejszego punktu widzenia, 60 lat po ogłoszeniu Soboru Watykańskiego II, często nie zdajemy sobie sprawy jak rewolucyjnie odebrane zostało papieskie postanowienie. O tym, z jakimi przeciwnościami musiał zmagać się Jan XXIII, realizując soborowy zamiar oraz jak wielkim aktem wiary było podjęcie tej decyzji przeczytasz w tekście ks. Roberta Skrzypczaka "Świat wstrzymał oddech".
Więcej znajdziesz TUTAJ oraz w najnowszym wydaniu drukowanym "Gościa Niedzielnego".
wt