W agencji Tajfun, która zabezpieczała gdański finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na 41 ochroniarzy 23 było niepełnoletnich - poinformowało w poniedziałek radio RMF FM. Jak przypomniało, MSWiA wszczęło już procedurę odebrania koncesji tej agencji ochroniarskiej.
Jak dowiedziało się RMF FM, powodem wszczęcia procedury odebrania koncesji agencji ochroniarskiej Tajfun są wyniki kontroli zarządzonej w firmie po ataku na prezydenta Gdańska. "Postępowanie prowadził resortowy departament zezwoleń i kontroli. Z raportu, który otrzymał szef MSWiA, wynika, że w firmie ochroniarskiej wykryto wiele naruszeń oraz błędów w funkcjonowaniu, dlatego wszczęto procedurę odebrania koncesji" - informuje radio.
Po ataku na prezydenta Gdańska szef MSWiA Joachim Brudziński niezależnie od postępowania prokuratorskiego zdecydował o wszczęciu kontroli w zabezpieczającej koncert WOŚP Agencji Ochrony "Tajfun".
Jedna z wykrytych nieprawidłowości to zatrudniane niepełnoletnich. Na 41 ochroniarzy 23 było niepełnoletnich i były to osoby w trakcie szkoleń. Ponadto szefostwo firmy dopuściło do pracy - jako kwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej - osoby, które nie były wpisane na listę takich pracowników.
"Kontrolerzy stwierdzili też, że nie weryfikowało karalności osób zatrudnionych w agencji. Część pracowników wykorzystywała podczas ochrony prywatne urządzenia jako środki przymusu bezpośredniego" - zwraca uwagę radio.
Agencja nie prowadziła także wymaganego wykazu pracowników, rejestru umów i ksiąg realizacji tych umów. Nie wystawiała i nie wydawała legitymacji zatrudnionym pracownikom.
W poniedziałek rano na polecenie prokuratury zatrzymano szefa ochrony finału WOŚP w Gdańsku. Wprowadził on policję w błąd, że zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Stefan W. posługiwał się plakietką "Media" - poinformowała w poniedziałek Prokuratura Krajowa.
13 stycznia Pawła Adamowicza zaatakował nożem w centrum miasta 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie następnego dnia zmarł.
Prokuratura postawiła Stefanowi W. zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten jest zagrożony karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat więzienia, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. Gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego. Badanie krwi wykazało, że w momencie napaści Stefan W. nie był pod wpływem alkoholu. Prokuratura wystąpiła o przeprowadzenie badania psychiatrycznego mężczyzny.
Prokuratura oprócz śledztwa dotyczącego zabójstwa prezydenta Gdańska prowadzi też postępowanie, które ma na celu sprawdzenie prawidłowości organizacji i zabezpieczenia gdańskiego finału WOŚP, w czasie którego został zaatakowany Paweł Adamowicz.