Minister obrony Izraela Awigdor Lieberman podał się w środę do dymisji, protestując przeciw rozejmowi z palestyńskimi ugrupowaniami ze Strefy Gazy, a jego partia Nasz Dom Izrael opuściła koalicję rządową, co zwiększa prawdopodobieństwo upadku gabinetu Benjamina Netanjahu.
Choć Nasz Dom Izrael ma w 120-osobowym Knesecie tylko sześciu deputowanych, to uchodzący w polityce wobec Palestyńczyków za jastrzębia 60-letni, urodzony w byłym ZSRR Lieberman od dawna jest jedną z najbardziej wpływowych postaci na izraelskiej scenie politycznej. Był członkiem większości izraelskich rządów w XXI wieku, m.in. dwukrotnie pełniąc funkcję wicepremiera oraz dwukrotnie ministra spraw zagranicznych. Ministerstwem obrony kierował od czerwca 2016 r.
Przyczyną rezygnacji Liebermana jest rozejm zawarty we wtorek przez rząd izraelski z palestyńskimi ugrupowaniami ze Strefy Gazy. Od niedzieli na granicy tego terytorium i Izraela trwały zacięte walki między wojskami izraelskimi a bojownikami palestyńskimi, które określono jako najcięższe od 2014 roku. Zginęło w nich 11 Palestyńczyków oraz dwóch Izraelczyków (jeden żołnierz i jeden cywil), a rannych zostało ponad 130 osób, w większości po stronie izraelskiej. We wtorek przy pomocy egipskich mediatorów udało się wynegocjować rozejm. Lieberman określił ten rozejm jako "kapitulację wobec terroru".
"Jeśli pozostałbym na stanowisku, nie mógłbym spojrzeć w oczy mieszkańcom południowej części kraju" - oświadczył dziennikarzom Lieberman. Formalnie jego rezygnacja nabiera mocy obowiązującej w 48 godzin po jej przekazaniu premierowi.
Zawarty przez Netanjahu rozejm jest krytykowany nie tylko przez politycznych jastrzębi, ale także przez mieszkańców terenów na południu kraju, które są najbardziej narażone na ataki rakietowe palestyńskich bojowników i które są bastionami kierowanej przez premiera partii Likud. We wtorek manifestowali oni niezadowolenie z rozejmu i z faktu, że rząd nie potrafi im zapewnić bezpieczeństwa. Netanjahu bronił jednak tej decyzji. "Znam pełny obraz bezpieczeństwa Izraela, którego nie mogę ujawniać. Nasi wrogowie błagali o zawieszenie broni i oni dobrze wiedzą dlaczego. To my będziemy dyktować czas i okoliczności, które są właściwe dla Izraela" - przekonywał.
Odejście partii Liebermana z rządu na razie nie powoduje upadku gabinetu Netanjahu. Bez Naszego Domu Izraela koalicja ma 61 deputowanych, czyli najmniejszą możliwą większość. Ale już pojawiły się sygnały, że na tym się może nie skończyć. Inna prawicowa partia, Żydowski Dom, oświadczyła, że jeśli jej przywódca i obecny minister ds. diaspory i edukacji Naftali Bennett nie zostanie następcą Liebermana, to ona również opuści rząd. Ponieważ ma ona ośmiu deputowanych, przyspieszone wybory byłyby w tej sytuacji koniecznością. Do ich przeprowadzenia wezwała już opozycja, również Lieberman wyraził nadzieję, że decyzja w tej sprawie zapadnie w najbliższych dniach. Zgodnie z planem obecna kadencja Knesetu powinna trwać do jesieni 2019 roku.
Rządzące w Strefie Gazy palestyńskie ugrupowanie Hamas określiło dymisję Liebermana jako swoje zwycięstwo. "Rezygnacja Liebermana jest uznaniem porażki z rosnącymi siłami palestyńskiego oporu. Ono pokazuje także, że słabość owładnęła Izraelczykami" - oświadczył rzecznik tego ugrupowania Sami Abu Zuhri.