W tym roku długość oddanych kierowcom tras szybkiego ruchu znów będzie mniejsza, niż planowano - informuje wtorkowa "Rzeczpospolita".
Jak czytamy w dzienniku, do końca grudnia oddanych zostanie 370 km dróg zamiast 440 km zapowiadanych jeszcze na początku roku.
W rozmowie z "Rz" Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa podkreśla, że rok wcześniej uruchomiono 350 km zamiast 400. "Jest ryzyko, że opóźnień będzie więcej, bo kontrakty, które się właśnie kończą, w większości nie są rentowne".
Jak zaznaczył, składane oferty na finalizowanie budowy uwzględniały marżę na poziomie 3-4 proc. Styliński dodał również, że koszty materiałów budowlanych i pracy zwiększyły się w tym czasie od 15 do 30 proc. "Firmy szukają oszczędności, ale pole manewru jest minimalne" - dodał.
Zdaniem Stylińskiego nawet przy uwzględnieniu optymalizacji kontraktu, marże spadły do poziomu minus 7-8 proc. Jak podkreślił, w tej sytuacji przy umowie wartej 1 mld zł "wykonawca może stracić 60-70 mln zł".
"Rz" informuje, że uruchomienie dwóch odcinków autostrady A1 pomiędzy Częstochową a Pyrzowicami przesunięto z końca listopada na przyszły rok. "Niewiadomą pozostaje także ukończenie w marcu 2019 r. odcinka A1 omijającego Częstochowę, który budują włoskie spółki Salini i Todini. Te same firmy opóźniają uruchomienie S7 na odcinku Chęciny-Jędrzejów" - podaje gazeta.
"Pierwotny termin zakończenia inwestycji wypadał w październiku ub. roku, kolejny przesunięto na marzec 2018 r., potem na czerwiec. Nowy termin to grudzień, ale to nic pewnego" - czytamy dalej.