Resort sprawiedliwości USA potwierdza, że FBI zatrzymało na Florydzie osobę podejrzaną o rozsyłanie przesyłek z bombami - napisała na Twitterze rzeczniczka ministerstwa Sarah Isgur Flores.
Flores zapowiedziała konferencję prasową resortu, która odbędzie się o godz. 14.30 (20.30 czasu polskiego). Na temat śledztwa wypowie się też Donald Trump. Wszystkie paczki z urządzeniami wybuchowymi wysłano do krytyków prezydenta; żadna z nich nie eksplodowała.
Przedstawiciel administracji USA powiedział agencji Reutera, że zatrzymany, około 50-letni mężczyzna jest "głównym podejrzanym w tej sprawie", ale śledczy "przyglądają się innym potencjalnym podejrzanym".
Od wtorku przechwycono przesyłki adresowane do byłego prezydenta Baracka Obamy, byłego wiceprezydenta Joe Bidena, byłej sekretarz stanu Hillary Clinton i aktora Roberta de Niro, do siedziby telewizji CNN na Manhattanie (była zaadresowana do byłego dyrektora CIA Johna Brennana), do Erica Holdera (byłego prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości), kongresmenki Maxine Waters.
W piątek przejęto kolejne podejrzane paczki, wysyłane do demokratycznego senatora Cory'ego Bookera i do byłego dyrektora wywiadu krajowego Jamesa Clappera; kilka godzin później, już po zatrzymaniu podejrzanego, telewizja CNN podała, że władze Kalifornii sprawdzają następną podejrzaną przesyłkę, wysłaną do demokratycznej senator tego stanu Kamali Harris.
W programie telewizji CNN Clapper nazwał rozsyłanie przesyłek z urządzeniami wybuchowymi "krajowym terroryzmem".
Wcześniej FBI informowało, że ślady w śledztwie prowadzą na Florydę, skąd wysłano przynajmniej niektóre podejrzane paczki. Przypuszcza się, że urządzenia były skonstruowane na podstawie planów dostępnych w internecie.
Przedstawiciel FBI Bill Sweeney oświadczył, że śledztwo w tej sprawie prowadzone jest w całym kraju. "Możliwe, że zostały albo zostaną wysłane kolejne paczki - powiedział. - Urządzenia te powinny być traktowane jako niebezpieczne".
Dla dobra śledztwa osoby pracujące przy nim nie mogą informować mediów o przebiegu dochodzenia.
Philip Bartlett z nowojorskiego oddziału Służb Inspekcji Pocztowej poinformował wcześniej w piątek, że obecnie około 600 tys. pracowników skanuje paczki w poszukiwaniu ewentualnych kolejnych urządzeń.
Trump napisał na Twitterze, że "numer z +bombami+" spowalnia dynamikę Republikanów, którzy już biorą udział we wcześniejszym głosowaniu w wyborach do Kongresu, które odbędą się 6 listopada. "To, co się dzieje, jest bardzo niefortunne" - dodał prezydent.