Po latach zastoju rozpoczęła się najciekawsza część wyścigu na Księżyc. W jego kierunku wysyła się sondy, lądowniki, a niektórzy chcą wysłać nawet ludzi. Po co?
Gdy nogę na Srebrnym Globie stawiał pierwszy człowiek (Amerykanin), świat pogrążony był w zimnej wojnie. Dwa największe mocarstwa walczyły o prymat technologiczny. Amerykanie mieli zranioną dumę, bo pierwszym sztucznym obiektem orbitującym Ziemię był radziecki Sputnik, a pierwszym człowiekiem w kosmosie – Rosjanin. W tym wyścigu nie chodziło tylko o dumę. Stawką było bezpieczeństwo narodowe. Ten, kto jest w stanie wynosić duże ładunki w kosmos, może na dowolne państwo zrzucić grad pocisków (np. nuklearnych). Ten, kto jest w stanie wysłać satelitę, ten może szpiegować każdego i wszędzie. W obu dziedzinach Rosjanie prowadzili. Ostatecznym potwierdzeniem wyższości technologicznej było wysłanie człowieka na inny glob.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek