Były szef brytyjskiego wywiadu MI6 Richard Dearlove przyznał, że w 2000 roku ówczesny premier Wielkiej Brytanii Tony Blair spotkał się z rekomendacji służb z Władimirem Putinem, udzielając mu wsparcia przed wyborami prezydenckimi. Dodał, że żałuje tej decyzji.
Dearlove, który stał na czele Secret Intelligence Service (powszechnie znanej jako MI6) w latach 1999-2004, tłumaczył, że przed wyborami prezydenckimi w Rosji w marcu 2000 roku z Brytyjczykami skontaktował się agent rosyjskich służb specjalnych, który zapytał o możliwość spotkania Putina z Blairem podczas premiery opery "Wojna i pokój" Siergieja Prokofiewa w petersburskim Teatrze Maryjskim.
"Odbyliśmy w Londynie długą dyskusję na temat tego, czy Blair powinien odpowiedzieć na to zaproszenie, czy nie, i zdecydowaliśmy, że to nietypowa, unikalna szansa na nowe otwarcie i przyjęliśmy zaproszenie" - tłumaczył były szef brytyjskich służb podczas spotkania na festiwalu literackim w Cliveden. Spotkanie opisał dziennik "The Times".
Pytany o to, czy służby żałowały wspierania Putina i poprawiania jego reputacji, Dearlove przyznał, że "jest pewien, że teraz się tego mocno żałuje".
"Pamiętajcie jednak, że przeszliśmy przez okres, kiedy nasze relacje z Rosją były raczej pozytywne. Małe rzeczy zaczęły się jednak piętrzyć i stawały się coraz większe: mieliśmy problem z brakiem ekstradycji (oligarchy Borisa) Bierezowskiego, kwestią czeczeńskiego lidera Ahmeda Zakajewa, morderstwem (Aleksandra) Litwinienki" - wyliczał.
Były szef MI6 ocenił też, że marcowa próba morderstwa byłego pułkownika GRU i współpracownika brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala jest sygnałem kryzysu w rosyjskich służbach.
"Integracja Rosji z zachodnim systemem prowadzenia biznesu sprawiła, że jest dużo łatwiej zbierać informacje wywiadowcze, bo pojawia się znacznie więcej możliwości, znacznie łatwiejszy dostęp do wpływowych Rosjan. (...) Wydaje mi się, że (próba zabójstwa Skripala) odzwierciedla kryzys w Rosji, która została głęboko spenetrowana (przez zachodnie służby) od czasu rozpadu Związku Radzieckiego, i teraz próbują pozamykać drzwi na cztery spusty, wysyłając sygnał, że jeśli ktoś będzie zrekrutowany przez zachodnie służby, to nigdy, przenigdy nie będzie bezpieczny" - tłumaczył.
Odnosząc się do szerszych zarzutów, dotyczących rosyjskiej destabilizującej aktywności w innych krajach, w tym próby ingerencji w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych i kampanię referendalną w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, Dearlove ocenił, że Moskwa prawdopodobnie byłaby w stanie wpłynąć na wynik głosowania, ale nie sądzi, aby zmieniło to jego wynik. Jednocześnie dodał, że nie sądzi, aby - wbrew temu, co zarzuca mu część politycznych rywali - prezydent Donald Trump był "manipulowany" przez Rosjan.