Nie jest to pełne sprawozdanie z tegorocznego Festiwalu w Gdyni, który śmiało można byłoby nazwać „festiwalem złych emocji”.
Dlaczego złych? Wyzwolił je „Kler” Samrzowskiego, może nie tylko sam film, ale cały kontekst i atmosfera wydarzenia, jakim była jego premiera. Część pokazanych tam produkcji już gościła na naszych ekranach, inne będą stopniowo wprowadzane do kin albo i nie, bo i tak się zdarza. To nie sprawozdanie, ale krótka osobista refleksja na temat filmów, które warto polecić widzom dlatego, że niosą jakąś nadzieję, rozjaśniają wykreowany przez większość konkursowych tytułów ciemny obraz naszej rzeczywistości i relacji międzyludzkich. Niestety, było ich niewiele.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.