– Żyliśmy z tymi ludźmi, gdy był pokój, trzeba w czasie wojny. Bo jak inaczej? Mnie ONZ zabierze, a ich...? Co ze mnie byłby za proboszcz, który ratuje siebie, a parafian zostawia? – mówi o. Kordian Merta OFM, przypominając, jak w maju eksplodowały w kościele granaty.
W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje od ponad 30 lat. 9 września, po krótkiej wizycie w Polsce, wyjechał znowu, pomimo panujących tam walk. Mówi, że człowiek się przyzwyczaja. – Nienormalne staje się codzienne. Da się żyć. Da się spać. Wielkie uczucie strachu jakoś zawsze było mi obce. To, co boli, to krzywda i niesprawiedliwość.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Błażyca