Autor filmu „Whitney” prowadzi narrację bez nachalnego moralizowania. Zamiast szafować ocenami, zestawia unikatowe materiały archiwalne z relacją świadków.
Wstrząsający jest dokument „Whitney” Kevina Macdonalda. To nie jest film o muzyce, choć muzyki jest w nim dużo. Przez dwie godziny bowiem obserwujemy przede wszystkim stopniowe pogrążanie się gwiazdy w narkotykowym nałogu. Tym boleśniejsze, że został w nim utopiony ogromny talent, jeden z największych w historii muzyki rozrywkowej. „Whitney” to także poruszający obraz o samotności, której nie uleczą żadne sukcesy, popularność i bogactwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski