Z nieba woda leje się strumieniami, a błyskawice rozdzierają niebo. Nad morzem bura, jak mówią na taką pogodę Chorwaci, to normalna sprawa. Ale na morzu nie wróży nic dobrego. Chyba że jest się przyszłym świętym, jak Franciszek. Ten z Asyżu.
Legenda mówi, że właśnie taka bura zepchnęła statek św. Franciszka na chorwackie wody Adriatyku z kursu do Ziemi Świętej, dokąd zmierzał, aby głosić Ewangelię. Morski prąd zaniósł go prosto do portu w Zadarze. Tę historię opowiada ojciec Bojan, franciszkanin z zadarskiej wspólnoty i proboszcz prawie 20-tysięcznej parafii, największej w mieście.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Andrijanić