Weronika: – Widziałam oczyma wyobraźni, jak idę na jego pogrzeb. Paweł: – „Nie nadajesz się na żadną terapię. Najwyżej możemy cię w psychiatryku przez pół roku faszerować psychotropami” – usłyszałem. W sierpniu biorą ślub. Też nie możecie się nadziwić, do czego zdolna jest miłość?
Paweł: – Jak zawsze wszystko zaczyna się w rodzinie. Gdy byłem mały, tata zaczął coraz częściej wyjeżdżać. W końcu wyjechał na dobre. Mama została z trojgiem dzieci na głowie. To nie jest łatwa sprawa. Zwłaszcza że byliśmy dziećmi wymagającymi: ja grałem na fortepianie, brat na skrzypcach, siostra na gitarze. Problemy miałem już w podstawówce. Uczyłem się świetnie, ale byłem bardzo ruchliwy i słyszałem nieustannie skargi na to, że jestem nadpobudliwy. Do 8. roku życia miałem z ojcem świetną relację. Był dla mnie wszystkim. I nagle zniknął.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz