Niedźwiedzie na terenie parafii to jak element krajobrazu. I jeden człowiek w promieniu 4 km. – Trzeba się przyzwyczaić – śmieje się ks. Krzysztof Kowal, który 15 lat spędził na Kamczatce.
Zima zaczyna się tam w październiku, a śniegu nie spada mniej niż dwa metry, czasem nawet cztery. – W marcu wieje ze śniegiem, a w maju na dwoje babka wróżyła. Dopiero pod koniec maja i na początku czerwca trochę się ociepla i budzą się niedźwiedzie. W czerwcu wszystko rozkwita w takim tempie, że pokrzywa rośnie 20 cm na dobę. Tam się nauczyłem obgryzać korę z drzew, jeść zupę pokrzywową i pierwszą trawę, czyli czosnek niedźwiedzi. Tylko trzeba patrzeć, czy ma dwa listki, czy jeden, bo wtedy jest trujący – opowiada ks. Krzysztof.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Błażyca