Postępowanie KE wobec Polski z art. 7 unijnego traktatu nie wystarcza, by uznać, że w kraju zagrożona jest praworządność. Mogą to tylko stwierdzić kraje członkowskie w Radzie UE - oświadczył w piątek przed TSUE przedstawiciel polskiego rządu Bogusław Majczyna.
W piątek w Trybunale Sprawiedliwości UE (TSUE) w Luksemburgu odbywa się rozprawa dotycząca zapytania irlandzkiego sądu dotyczącego tego, czy reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce nie stanowi zagrożenia dla uczciwego procesu Polaka podejrzanego o przemyt narkotyków.
Komisja Europejska opowiedziała się przeciwko wstrzymaniu ekstradycji Polaka podejrzanego o przemyt narkotyków z uwagi na obawy dotyczące praworządności Polsce. Zdaniem KE nie ma to uzasadnienia.
Przedstawicielka Komisji Europejskiej K. Bank przekonywała na rozprawie, że choć sąd danego kraju ma prawo mieć wątpliwości co do praworządności w innym kraju, to w tym przypadku nie ma to uzasadnienia. "Zagrożenie musi być konkretne i istotne, a obecnie nie ma takiej sytuacji" – zaznaczyła.
"Nie może być tak, że ktoś ucieka do innego kraju i powołuje się na zagrożenie praworządności, by uniknąć odpowiedzialności karnej" – zaznaczyła. Jak dodała, "Europejski Nakaz Aresztowania należy wykonać, o ile nie istnieją poważne przesłanki, że danej osobie grozi nieobiektywny proces".
Wyjaśniła, że takie zagrożenie byłoby istotne, gdyby np. minister sprawiedliwości danego kraju w podobnym przypadku wzywał do prześladowania sprawców konkretnych przestępstw, a tak się w przypadku Polski nie dzieje.
Bank przypomniała, że KE pozostaje w dialogu z Polską w sprawie praworządności. Skrytykowała jednocześnie Polskę za niektóre reformy dotyczące praworządności, w tym – jak mówiła – "skoncentrowanie znacznej władzy sądowniczej w rękach ministra sprawiedliwości".
Większość wypowiedzi z rozprawy w TSUE ws. ekstradycji Polaka z Irlandii zawierała stanowisko, z którym Polska zgadza się przynajmniej w części; cieszy nas, że Polskę poparli Hiszpanie i Węgrzy - powiedział w TSUE wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
„Większość z tych, którzy się wypowiadali, zaprezentowała stanowisko, z którym co najmniej w części, a z niektórymi w całości, jesteśmy w stanie się zgodzić. Wychodzimy z złożenia, że nie ma żadnych podstaw do tego, żeby kwestionować jakieś systemowe zagrożenia dla praworządności w Polsce i z tego wyciągać jeszcze dalej idący wniosek w postaci odmowy wykonywania Europejskich Nakazów Aresztowania” – powiedział Piebak dziennikarzom po rozprawie.
Wyraził zadowolenie z poparcia polskiego stanowiska przez Hiszpanię i Węgry. „Także pełnomocnik Holandii, choć w pewnych kwestiach się nie zgadzamy, w pewnych sprawach przyznawał rację sposobowi rozumowania, który my prezentowaliśmy. Nawet w wypowiedziach przedstawiciela Komisji Europejskiej były dla nas fragmenty jak najbardziej akceptowalne, zdroworozsądkowe. Nie było chyba żadnego głosu, który byłby absolutnie sprzeczny z naszym stanowiskiem” – dodał minister.
Piebiak ocenił, że procedura art. 7 traktatu unijnego wobec Polski jest polityczna. „Do żadnych rozstrzygnięć jeszcze nie doszło. Komisja Europejska przedstawia swoje argumenty, rząd polski przedstawia swoje argumenty i rozmawiamy” – zaznaczył.
Przypomniał, że postępowania sądowe to osobna sprawa. „W interesie państwa polskiego, wszystkich państw członkowskich i wreszcie KE jest to, żeby ta przestrzeń wolności i bezpieczeństwa, jaką jest Unia Europejska, funkcjonowała bez zastrzeżeń. My mówimy w końcu o instrumencie niezbędnym z punktu widzenia bezpieczeństwa, czyli o Europejskim Nakazie Aresztowanie” – zaznaczył wiceminister sprawiedliwości.
Jak dodał, sprawa dotyczy osoby podejrzanych o przemyt znacznej ilości narkotyków.
W marcu sąd w Irlandii - rozpatrujący sprawę polskiego obywatela Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków - wskazał na obawy co do praworządności w Polsce w związku z prowadzoną przez Komisję Europejską wobec Polski procedurą z art. 7 unijnego traktatu. Zwrócił się do TSUE o opinię w trybie pilnym o to, czy Polak będzie sądzony nad Wisłą w uczciwym procesie. Wstrzymał też ekstradycję po wydaniu przez Polskę Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Przedstawiciel Polski powiedział na piątkowej rozprawie, ze wniosek Komisji Europejskiej do Rady UE o stwierdzenie ryzyka naruszenia praworządności nie jest równoznaczny ze stwierdzeniem takiego ryzyka, a takie ryzyko może stwierdzić tylko Rada UE. Zaznaczył, że KE przypisuje sobie kompetencje, których nie ma, a takie podeście - zdaniem Polski - jest sprzeczne z unijnym prawem i narusza kompetencje Rady UE.
Dodał, ze Polska czuje się "jak oskarżony, którego wina została przesądzona, bez prawa do obrony, a obecnie dyskutujemy o wymiarze kary". Zaznaczył, że irlandzki sąd przyjął, że wymiar sprawiedliwość w Polsce nie jest oparty na praworządności. Z kolei, jak dodał, KE zakłada, że w Polsce istnieje poważne ryzyko łamania zasady praworządności. "Polski rząd nie akceptuje założeń, na których opiera się KE i sąd irlandzki" - zaznaczył Majczyna. Dlatego polski rząd uważa, ze ekstradycja powinna być przeprowadzona.
Majczyna bronił też reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Jak przekonywał, doprowadziła ona do poprawy funkcjonowania sądów.